Seksualne eksperymenty – godzić się czy nie

0
65
Rate this post
W seksie różnimy się – tak, jak w każdej innej dziedzinie życia. Ktoś lubi długie i czułe zbliżenia w zaciszu sypialni, ktoś inny – „szybkie numerki” w nietypowych miejscach. Jedni wolą naturalną nagość, innych podnieca zmysłowa bielizna. Różnice są rzeczą naturalną, bywa jednak, że niektóre potrzeby partnera wydają się drugiej stronie niepokojące, a czasem wręcz nie do zaakceptowania.

Nawet w najbardziej udanym związku po pewnym czasie do współżycia może wkraść się monotonia. Jedni akceptują taki stan rzeczy, dla innych to sygnał, że czas poeksperymentować i poszerzyć łóżkowy repertuar. To właśnie wtedy na jaw mogą wyjść różnice temperamentów, a także skrywane dotąd upodobania. Skrywane niekoniecznie dlatego, żeby były wstydliwe czy „niezdrowe”. Często po prostu ze względu na to, że dotychczas sama obecność drugiej osoby rozpalała do białości i dodatkowe atrakcje nie były potrzebne. Z czasem może pojawić się potrzeba silniejszych bodźców, z kolei bliskość i wzajemne zaufanie ułatwiają dzielenie się fantazjami erotycznymi. Gdy jest to wspólna potrzeba partnerów, zmiany w sypialni pojawiają się stopniowo, w ramach naturalnej ewolucji związku. Bywa jednak i tak, że jedna ze stron jest z dotychczasowego współżycia zadowolona, a druga czuje się znudzona „zwykłym seksem” i zaczyna namawiać partnera na – w jego pojęciu – „dziwne rzeczy”.

Normalne, nienormalne

Na forach internetowych można znaleźć wiele wątków, założonych przez osoby zakłopotane, zaniepokojone lub tylko zaintrygowane nowoodkrytymi potrzebami partnera. Częściej porady i informacji szukają kobiety: „On namawia mnie na gadżety”, „mój chłopak chce spróbować seksu analnego, czy powinnam się zgodzić?”, „mąż kupił mi strój pielęgniarki i oczekuje, że go założę, ale ja boję się, że będę wyglądać śmiesznie”. Pojawiają się pytania: czy powinnam spróbować, co mam o tym myśleć? Czy mój facet jest normalny?

„Normalność” to jednak w seksie pojęcie względne. Są osoby, dla których nie do przyjęcia będzie nawet seks oralny, inne z kolei wyjdą z założenia, że wszystko jest dla ludzi i bez większych oporów dadzą się namówić na stosunek analny, wspólną zabawę z wibratorem czy „numerek” w windzie. Są gotowe na eksperymenty – gdy coś im się nie spodoba, po prostu tego nie powtórzą. Wiele w tej kwestii zależy od wyniesionego z domu podejścia do seksualności. Osoby wychowane w konserwatywnym środowisku, gdzie seks był tematem tabu, z reguły odnoszą się nieufnie do wszelkich nowości, odbiegających od klasycznego „stosunku małżeńskiego” i każde odstępstwo od normy czy nieszkodliwą fantazję są skłonne postrzegać w kategoriach „zboczenia”. Komuś takiemu nawet zachęta do wypróbowania nowej pozycji albo do przeniesienia się na łono natury może wydać się niestosowna, wzbudzić niepokój lub zażenowanie.

Wszyscy jesteśmy dziwni

Jak pisała w tekście „Seks dziwny, seks bardzo dziwny” seksuolog Anna Lissewska, „nietypowy seks to pojęcie bardzo szerokie. To także, oprócz „grubszych” dewiacji czy zboczeń, nietypowe potrzeby, które (…) wplatają się w normalne życie seksualne”.

Pod pojęciem „nietypowe potrzeby” kryje się cały wachlarz zachowań. Kluczem do stwierdzenia, czy jakaś skłonność jest już dewiacją, czy tylko preferencją, jest stopień jej natężenia i fakt, czy dane zachowanie to tylko okazjonalny dodatek do „zwykłego” seksu, czy konieczny warunek osiągnięcia satysfakcji. Część mężczyzn przejawia na przykład pewne skłonności do umiarkowanego fetyszyzmu. To właśnie amatorzy tzw. „seksownej bielizny”, kostiumów (np. pielęgniarki, nauczycielki) pończoch czy szpilek. Lubią, gdy kobieta je zakłada, ale jeśli nie założy – nie ma problemu.

Ekshibicjonizm to z kolei pojęcie kojarzące się z nieszczęśnikami, rozchylającymi poły płaszcza w ustronnej parkowej alejce. To jednak przypadki ekstremalne, tymczasem sporo par odczuwa dreszczyk emocji na myśl (i często sama myśl wystarczy), że mogą podczas uprawiania seksu zostać przez kogoś podejrzani czy podsłuchani. Marzy im się więc seks w sklepowej przebieralni czy na odludnej plaży i nie ma w tym nic z dewiacji.

Jednak zdarzają się również i takie skłonności, które zaniepokoić mogą nawet osobę bardzo otwartą i bezpruderyjną.

Brutalne gry

Szczególnie ryzykowne są sytuacje, gdy „pikantnymi dodatkami” stają się formy autentycznej lub symbolicznej przemocy. Sam fakt, że seks bywa gwałtowny, nie jest jeszcze powodem do niepokoju. Podczas czynności tak pierwotnej na jaw często wychodzi zwierzęca strona naszej natury, w szale namiętności zdarza się więc ugryźć czy podrapać partnera. Czym innym jest jednak erotyczna gwałtowność, czym innym – potrzeba użycia przemocy, upokorzenia drugiej osoby, celowego zadania jej cierpienia. Może ona świadczyć o skłonnościach sadystycznych (lub masochistycznych, jeśli ktoś domaga się, by to jemu zadawać ból).

Oczywiście, należy odróżnić symboliczne zabawy w dominację – przywiązywanie partnera do łóżka jedwabną chustką czy „biczowanie” szalikiem – od niebezpiecznych dla zdrowia i życia faktycznych aktów sadomasochistycznych, po których pozostają rany czy siniaki (bicie, używanie ostrych przedmiotów, podduszanie etc.).

Jednak we wszelkich aktach z wykorzystaniem – nawet symbolicznej – przemocy (np. gdy decydujemy się na użycie kajdanek z seks shopu) trzeba zachować szczególną ostrożność i koniecznie ustalić hasło, bezwarunkowo kończące zabawę, gdy jedna ze stron będzie miała jej dość.

Dwoje to za mało?

Kolejnym bardzo ryzykownym urozmaiceniem może być próba wprowadzenia do sypialni osób trzecich. Z inicjatywą zaproszenia do łóżka innej kobiety wychodzą zarówno panie, jak i panowie. Bywa i tak, że mąż namawia żonę na seks z innym mężczyzną, bo satysfakcji seksualnej dostarcza mu dzielenie się partnerką. „Wchodząc w tego typu relacje warto odpowiedzieć sobie na pytanie, co takiego dzieje się w naszym związku, że potrzebny jest „ten trzeci”. I trzeba też liczyć się z konsekwencjami, które mogą być bardzo przykre – mówił seksuolog prof. Zbigniew Izdebski Wojciechowi Harpuli, autorowi tekstu „Kochana żono, a może seks z innym facetem”?

Niektóre pary po eksperymencie ze swingiem lub zaproszeniem do łóżka pani z agencji towarzyskiej nie są już w stanie powrócić do dawnej bliskości i zaufania. Seksuologowie są tu zgodni – wprowadzanie do relacji osób trzecich grozi poważnym kryzysem, a nawet rozpadem związku. Lepiej pozostawić je w sferze fantazji.

*

Jak więc odróżnić zahamowania i pruderię, które mogą odebrać całą radość z seksu i zaowocować nudą i monotonią w łóżku, od instynktu samozachowawczego? Gdzie kończy się radosne eksperymentowanie, a zaczyna pogoń za coraz silniejszymi bodźcami, które w efekcie nie tyle ożywią relację, ile wręcz mogą ją zrujnować? Granice są płynne i każda para musi wyznaczyć je sama. Jedno jest pewne – na każdy, nawet najbardziej niewinny eksperyment muszą się zgodzić obie strony.