Płeć zdrady

0
65
Rate this post
Mężczyźni są z natury niewierni i poszukują wciąż nowych doznań, kobieta zdradzi tylko wówczas, gdy czuje się samotna w związku. On gorzej zniesie zdradę fizyczną, ona gotowa jest wybaczyć „skok w bok”, jeśli nie towarzyszy mu zaangażowanie uczuciowe. Stereotypów na temat zdrady męskiej i kobiecej jest wiele. Nie wszystkie są prawdziwe. Niektóre mogą nam zaszkodzić.

Według danych statystycznych zdrady częściej dopuszczają się mężczyźni. Jednak psychologowie ostrzegają, by nie ufać tym danym bezgranicznie. Kobiety niechętnie przyznają się do niewierności, natomiast panom nawet w anonimowej ankiecie zdarza się fantazjować na temat swych podbojów. Mężczyzna to bowiem – w potocznym przekonaniu – zdobywca, liczba „zaliczonych” kobiet świadczy o jego męskości. Z kolei kobiety nie przechwalają się zdradami, bo zazwyczaj się ich wstydzą. Społeczna akceptacja dla niewierności kobiecej jest dużo niższa. Po stronie mężczyzny stoi też natura – jest wszak biologicznie zaprogramowany na jak najintensywniejsze rozprzestrzenianie swych genów. Mało kto pamięta, że „imperatyw biologiczny” działa w obie strony – kobiety poszukują dobrych genów dla swego potomstwa (i najczęściej zdradzają podczas owulacji).

Potrzeba ciała, potrzeba ducha

Przywykliśmy wierzyć, że mężczyzna zdradza głównie z powodów czysto seksualnych – bujnego temperamentu, erotycznej ciekawości i głodu nowych doświadczeń. Z kolei kobieta u kochanka szuka ciepła, czułości i zrozumienia, których brakuje jej w związku. Seks przychodzi później.

 

Przekonanie, że o ile facet „myśli tylko o jednym” (i ma do tego biologiczne prawo), o tyle dla kobiety „seks nie jest aż tak ważny” – to niebezpieczny stereotyp. Jeszcze sto lat temu kobieca seksualność stanowiła tabu i dopiero Zygmunt Freud głośno powiedział, że także panie mają potrzeby erotyczne. Wiele kobiet do dziś jednak ma problem z przyznaniem, że seks bardzo się dla nich liczy. Wyznanie, że zdradziła z potrzeby czysto fizycznej, wciąż naraża kobietę na etykietkę nimfomanki. Wiele kobiet usprawiedliwia więc swoje zdrady nieczułością i chłodem partnera, podobnie jak liczni mężczyźni powołują się na własną nieokiełznaną biologię.

 

Tymczasem z badań wynika, że obie płcie zdradzają z zasadniczo tych samych powodów. Niewierność bywa ucieczką przed problemami, nudą i rutyną, może też wynikać z czystej ciekawości lub chęci, by znów wzbudzić w kimś zachwyt. A także z potrzeby wywołania zazdrości partnera a nawet chęci zemsty (np. za niewierność drugiej strony).

 

Niezaspokojona kobieta może zdecydować się na czysto fizyczny romans, ale bywa i tak, że mężczyznę do zdrady skłoni nie rozbuchane libido, ale pozornie „kobieca” potrzeba. Np. poszukiwanie bliskości emocjonalnej, której nie dostał od partnerki. (Niejedna atrakcyjna, przebojowa kobieta z zaskoczeniem odkrywa, że jej rywalka jest brzydsza / tęższa / starsza od niej. Ma za to czas na gotowanie kochankowi obiadów i wysłuchiwanie jego zwierzeń).

Tylko jej nie kochaj!

Kolejny stereotyp głosi, że kobiety znacznie gorzej znoszą zdradę psychiczną (czyli emocjonalną). Z trudem potrafią wybaczyć partnerowi, który otwarcie przyzna, że zakochał się w innej, cierpią na myśl, że mógł się jej zwierzać czy szukać u niej pocieszenia. Natomiast mały „skok w bok” są skłonne traktować z większą wyrozumiałością – o ile tylko mają pewność, że nie zagraża związkowi.

 

Zgodnie z tym samym sposobem myślenia, mężczyzna będzie zazdrosny przede wszystkim o ciało partnerki. Zdradzony, chce się dowiedzieć, czy rywal był lepszy w łóżku, ile razy „to” zrobili i jak długo trwał stosunek. Zdrada fizyczna boli go najbardziej, bo ktoś odważył się sięgnąć po jego „własność” i zadał cios jego wybujałemu ego.

 

Tymczasem kobiety także odczuwają głęboką zazdrość seksualną. Większość z nas źle reaguje, kiedy mężczyzna na ulicy ogląda się za parą długich nóg, spora liczba kobiet przyznaje, że czują się zdradzone, gdy partner ogląda pornografię… A przecież o „bliskości duchowej” nie może być tu mowy.

 

Kobietom faktycznie zdarza się bagatelizować zdradę czysto fizyczną – głównie dlatego, że czują, iż powinny (najważniejszy jest dobro związku, dzieci etc.). Nie znaczy to jednak, że taka zdrada kobiety nie boli. To cios również i dla jej ego, poważne zachwianie poczucia własnej wartości. Towarzyszy jej lęk, że nie zaspokaja potrzeb partnera, że okazała się nie dość atrakcyjna, obawy, czy z tamtą było mu lepiej…

 

Mężczyźni reagują na zdradę najczęściej gniewem i agresją, kobiety – smutkiem i depresją. Tymczasem wściekłość jest w sytuacji zawiedzionego zaufania reakcją naturalną dla obu płci, tyle że kobiety lepiej potrafią ją tłumić. Efektem może być np. (przy twierdzeniu, że „wszystko w porządku”) odczuwanie wstrętu do partnera, który zdradził. Obrzydzenie budzi sama myśl, że dotykał innej kobiety – choćby zaklinał, że nic go z nią nie łączy i że seksualny epizod „nie miał żadnego znaczenia”. Taka pozornie wybaczona niewierność może poważnie zaszkodzić związkowi (zwłaszcza w sferze seksualnej) i zaowocować kolejnymi zdradami.

Romans boli bardziej

Podział na zdradę fizyczną i psychiczną nie wyczerpuje więc tematu. Przede wszystkim dlatego, że jest dość teoretyczny. O ile może się zdarzyć skok w bok bez zaangażowania uczuciowego, o tyle trudno dziś wyobrazić sobie długotrwały, emocjonalnie istotny romans przy całkowitym braku jakichkolwiek kontaktów seksualnych. Czasy platonicznego wzdychania do „damy serca” minęły.

 

Zdaniem psychologów, właśnie tę drugą sytuację – czyli zdradę z gatunku „seks plus emocje” – przeżywamy boleśniej niż sam „skok w bok”. I to niezależnie od płci.

 

„Jeżeli ktoś do nas wraca i angażuje się w uczucia z nami, to zdradę fizyczną jakoś przeżyjemy. Natomiast bardzo trudno jest pogodzić się z tym, że nie jesteśmy dla kogoś wystarczający, i że ktoś siedząc z nami być może myślami ucieka do kogoś innego” – mówili Tatiana Ostaszewska-Mosak i Piotr Mosak na czacie portalu Interia.pl.

 

Zdrada – psychiczna i fizyczna – boli zarówno kobiety, jak i mężczyzn. Trudno pogodzić się z faktem, że najbliższa osoba zawiodła nasze zaufanie. Pogrążeni w gniewie i smutku, zaczynamy szukać winnych.

 

Kobiety najczęściej swą agresję skupiają na rywalce lub też winy szukają w sobie. Paradoksalnie, najrzadziej obwiniają samego mężczyznę. To znów efekt działania stereotypów – przez wieki źródłem grzechu i rozpusty była kobieta. Mężczyzna „nie może się powstrzymać”, więc to nie jego wina, że został uwiedziony.

 

*

W związku ludzi emocjonalnie dojrzałych na takie myślenie nie ma miejsca. Niewierność nie może być usprawiedliwiana płcią, za zdradę odpowiedzialny jest ten, kto zdradza. Natomiast rozwiązanie problemu i poradzenie sobie z kryzysem to zadanie obojga partnerów (nie wystarczą role „przepraszającego” i „wybaczającej”). Psychologowie przekonują, że – przy dobrej woli obu stron – z kryzysem wywołanym niewiernością można sobie poradzić.

 

„Jeżeli mamy siłę i motywację to pracujmy nad związkiem. Naprawdę nie tak rzadko zdarza się, że związek wchodzi w nową jakość i życie partnerów może być nawet lepsze niż sprzed zdrady.” – mówią Tatiana Ostaszewska-Mosak i Piotr Mosak.

 

Odrzucenie stereotypów może tylko pomóc – pozwoli zmierzyć się z rzeczywistym wymiarem i przyczynami kryzysu.