Nie mam orgazmu – jak rozmawiać o tym z partnerem

0
73
Rate this post
Wartość orgazmu ostatnimi czasy bardzo wzrosła. Panuje niemal moda na orgazm, najlepiej wielokrotny podczas jednego stosunku. Wszyscy chcą osiągnąć orgazm jako zwieńczenie i ukoronowanie intymnego zbliżenia. Ale orgazm jest kapryśny i im bardziej próbujemy go dogonić, tym on bardziej się nam wymyka.

Kłamstwa w alkowie

Udawanie orgazmu to najczęściej kobieca strategia. Mężczyznom trudno byłoby udawać orgazm, ponieważ przeżycie to łączy się z wytryskiem nasienia.

Kobiety udają orgazm z takich powodów, jak lęk przed odrzuceniem przez partnera, potrzeba sprawienia mu przyjemności, potwierdzenia jego męskości i ambicji oraz swojej kobiecości i sprawności erotycznej. Ta nieuczciwa strategia wynika ze strachu przed negatywną oceną. Niektóre panie chcą wywrzeć na partnerze duże wrażenie, aby był nimi zainteresowany i chciał kontynuować znajomość. Pragną, aby widział je jako kobiety seksowne i pełne temperamentu. Zresztą mężczyźni często sądzą, że brak orgazmu u kobiety świadczy o jakimś zaburzeniu, podejrzewają nawet, że partnerka jest chora, czegoś jej brakuje. Niepokoją się też, że może to oni są winni, może nie potrafią zaspokoić kobiety i boją się, że może poszukać ona erotycznych doznań gdzie indziej. Trudno się więc dziwić, że w takiej pogoni za orgazmem kobiety ulegają społecznej presji i często wolą kłamać, niż wyznać partnerowi prawdę.

 

Brak orgazmu powoduje u wielu kobiet depresję, stany nerwicowe, zaniżone poczucie własnej wartości, zwiększoną zazdrość i lęk przed zdradą ze strony partnera. Wpadają w kompleksy, są niepewne siebie i swoich szans u mężczyzn, obawiają się o trwałość małżeństwa czy związku.

 

Czasem kobiety kłamią, bo akt seksualny tak dalece odbiega od ich wyobrażeń o rozkoszy i erotycznych oczekiwań, że chcą go jak najszybciej przyspieszyć i zakończyć.

 

Oto, co mówi Monika na ten temat: „Wolałam udawać, że już osiągnęłam orgazm, żeby on już wreszcie skończył, dał z tym spokój. Wiem, że to było nie w porządku, bo oszukiwałam go, ale wtedy sądziłam, że tak jest dla niego lepiej. Że inaczej sprawię mu ból.”

Udawanie orgazmu nie jest dobrym pomysłem, bo wnosi do związku zakłamanie. Poza tym nie przynosi żadnego pożytku, nie rozwiązuje problemu.

Powiedz, czego pragniesz

Udawanie to poważna przeszkoda w osiągnięciu porozumienia, to wprowadzanie partnera w błąd. Nasz kochanek nie ma szansy, by coś poprawić, kiedy nie wie, że robi coś nie tak. Brak szczerości zubaża związek, nie rozwija go. Kłamiąc, sami pozbawiamy się szansy na wzbogacenie naszych intymnych doznań.

 

Zamiast oskarżać partnera i oczekiwać od niego zmiany, zastanów się, czego ci brakuje, aby osiągnąć rozkosz i spełnienie w miłosnym zbliżeniu. Pomyśl, jak zakomunikować swe potrzeby partnerowi.

 

O swoich oczekiwaniach i braku satysfakcji warto mówić w sposób delikatny, aby nie urazić partnera, ale jednak szczerze i jak najbardziej wprost. On być może nie wie, czego ci potrzeba, a jeśli kocha, na pewno pragnie cię zrozumieć i uszczęśliwić.

 

Może potrzebujesz dłuższej gry wstępnej, bo inaczej nie jesteś jeszcze wystarczająco pobudzona i gotowa do szczytowania? Prowadzenie ręki partnera, aby pokazać mu, w jaki sposób chcemy, aby nas dotykał, może być formą gry seksualnej i dostarczyć nam dodatkowych wrażeń. Warto też komunikować mu, co się nam podoba i przybliża nas do rozkoszy, a czego nie lubimy. Zastanów się, na co partner mógłby zwrócić większą uwagę.

 

Może jesteś przemęczona, zestresowana i uciekasz myślami zupełnie gdzie indziej? Kiedy jesteś spięta, masz mniejsze szanse na odczuwanie przyjemności, a pieszczoty możesz wtedy odbierać wręcz jako irytujące.

 

Postaraj się to wszystko wytłumaczyć partnerowi, ma prawo wiedzieć, co się z tobą dzieje i w jakim jesteś stanie. Ty również masz prawo do wypoczynku i nie zmuszenia się do rzeczy, na które w danej chwili nie masz ochoty. Nie musisz się poświęcać; kochający partner na pewno tego od ciebie nie oczekuje.

 

A może brak orgazmu to wina zaburzeń hormonalnych lub stanów zapalnych w miejscach intymnych? W takiej sytuacji pochwa nie jest wystarczająco nawilżona, a twój poziom zainteresowania seksem spada do minimum.

Nie samym orgazmem człowiek żyje

Warto też pamiętać, że sama obsesja na punkcie orgazmu i pogoń za nim mogą poważnie utrudnić osiągnięcie rozkoszy. Przecież nie każde zbliżenie musi zaraz kończyć się orgazmem czy choćby nawet pełną penetracją. Może przyjemnie będzie cieszyć się samym dotykiem, smakiem, pieszczotami, pocałunkami. Może tak rozsmakujemy się w stopniowym i nieśpiesznym doznawaniu przyjemności, że nawet się nie spostrzeżemy, kiedy upragniony orgazm przeniesie nas w inny wymiar rzeczywistości.