Orgazm – zrób to sam

0
67
Rate this post
Jest lekiem na wszelkie zło – błyskawicznie pozwala na rozładowanie napięcia seksualnego, jest formą bezpiecznego seksu bez ryzyka chorób przenoszonych drogą płciową, a seksuolodzy coraz częściej wykorzystują ją podczas terapii. Mowa o masturbacji, której zdaniem ekspertów powinno uczyć się w szkole.

Mężczyźni jako dzieci nieraz słyszą od rodziców przestrogi typu: nie baw się siusiakiem, bo to nie ładnie, trzymaj rączki na kołderce itp. Od dzieciństwa onanizm jest piętnowany, a hasło masturbacja dziecięca kojarzy się obecnie bardziej z patologią niż elementem rozwoju psychoseksualnego. Brytyjskie badania z 2009 roku ukazują wagę przekazu na temat seksualności, który płynie od rodziców. – To już na tym etapie dziecko albo zaczyna kojarzyć swoje ciało, seksualność i potrzeby w tym zakresie z czymś wstydliwym, złym, niemoralnym, albo akceptuje swoje ciało, a potrzeby zaczyna traktować jako naturalną część swojej seksualności. W tym drugim przypadku nie ma mowy o poczuciu winy, wstydzie, obniżonym poczuciu własnej wartości, czy wreszcie powstaniu patologii – wyjaśnia seksuolog Daniel Cysarz. Niestety, wiele osób w życiu dorosłym wstydzi się masturbacji, traktując ją jako słabość lub niechcianą część swojej seksualności. – Dlatego tak istotny jest przekaz na temat seksualności, cielesności i oczywiście samej masturbacji płynący od rodziców – podkreśla ekspert.

 

Jednak rodzice nie mają dobrego przykładu, nawet ze sfery życia publicznego. Nie tak dawno temu, w 1994 roku prezydent Stanów Zjednoczonych Bill Clinton zwolnił ze stanowiska naczelną lekarz kraju dr Joycelyn Elders za jej wypowiedź podczas konferencji w Światowym Dniu AIDS, że masturbacja „jest częścią ludzkiej seksualności i czymś, o czym powinno się uczyć”. Jednak to, że o masturbacji się nie mówi, wcale nie oznacza, że nie ma takiego zjawiska – dane wskazują, że masturbuje się 97 proc. mężczyzn i 74 proc. kobiet; w Polsce do onanizmu przyznaje się zaledwie jedna czwarta pań.

Samotny smutny onanista

Od dawien dawna istniało wiele mitów dotyczących masturbacji, m.in. miała ona prowadzić do szaleństwa, ślepoty, uschnięcia członka, a nawet śmierci. Niestety kilka z nich przetrwało do dzisiejszych czasów. Jeden z nich dotyczy wizerunku onanisty – samotnego, bladego i nieszczęśliwego mężczyzny. A według badań to właśnie dorośli mężczyźni będący w stałych związkach masturbują się częściej niż ci, którzy nie mają stałej partnerki. – Przyczyną takiego stanu rzeczy może być brak siły, ochoty lub czasu na seks z partnerem lub duże libido, którego partnerka nie jest w stanie zaspokoić – wylicza Cysarz.

 

Ekspert podkreśla, że mimo tak złej sławy masturbacja przetrwała, a co więcej, teraz zaczynamy patrzeć na nią zupełnie inaczej. – Taki sposób zaspokajania ma mnóstwo zalet, np.: przed stosunkiem jest skutecznym sposobem walki z przedwczesnym wytryskiem, może posłużyć jako środek nasenny, a także stymuluje układ odpornościowy. Kobiety, które się masturbują, mają wyraźnie lepszą świadomość swojego ciała i fizjologii seksualnej oraz częściej doznają orgazmu podczas zbliżeń z partnerem – mówi seksuolog i dodaje, że wspólna masturbacja partnerów jest stosowana jako element terapii zaburzeń seksualnych u par. Pomaga w leczeniu przedwczesnego wytrysku, ma wpływ na jakość nasienia. Używana jest w terapii zaburzeń pożądania oraz w zaburzeniach orgazmu u kobiet. Brytyjskie badania z 2009 roku pokazują, że masturbacji można używać również jako jednej z metod terapii w przypadku zaburzonych preferencji seksualnych.

Od masturbacji do dewiacji

W niektórych przypadkach osoby, które się onanizują, mogą przekroczyć granicę, za którą masturbacja staje się problemem. Mowa o utracie kontroli, sytuacji, kiedy samogwałt staje się nałogiem. – Dzieje się tak wtedy, gdy proporcje między satysfakcją a poczuciem winy zaczynają się odwracać, prowadząc do poczucia braku kontroli i cierpienia z tym związanego – wyjaśnia Daniel Cysarz. To nie wszystko. Nadmierna masturbacja może prowadzić do powstania pewnych trudności w seksie partnerskim, jeżeli powoduje na przykład powstanie nawyków, które pozostają trudne do odtworzenia podczas zbliżenia z partnerką (np. przyzwyczajenie do silnej stymulacji przez ucisk członka albo do określonych reakcji kobiet, oglądanych w filmach pornograficznych podczas masturbacji).

 

– Partnerzy, którzy nie potrafią lub boją się rozmawiać na temat swoich potrzeb seksualnych, czasem uciekają w świat wyidealizowanych fantazji, podkręcanych przez filmy i zdjęcia pornograficzne. W taki świat idealnych ciał i wyrafinowanych pozycji seksualnych ciężko jest później wejść naszemu partnerowi. Bo często już na starcie wydaje się odstawać od ideałów występujących w fantazjach odtwarzanych podczas masturbacji – zauważa ekspert i dodaje, że w swojej praktyce klinicznej dość często spotyka pacjentów, dla których masturbacja połączona z oglądaniem pornografii jest prostym i szybkim sposobem na zaspokojenie, jednak z czasem zaczyna im czegoś brakować. – Zaczynają rozumieć, że oprócz zaspokojenia potrzebna jest również relacja, w którą trzeba zainwestować sporo czasu, energii i siebie – mówi.

 

Masturbację należy traktować nie jako cel sam w sobie, ale jako środek do celu i jeden z wielu, ale nie jedyny sposób osiągania satysfakcji seksualnej. Bo po pewnym czasie może okazać się, że własna satysfakcja to za mało, by czuć spełnienie. Pamiętając o tym, mamy szansę uniknąć „zamknięcia się” na drugą osobę i jej pragnienia. Bo masturbacja powinna dawać satysfakcję i zbliżać, a nie dzielić i tworzyć niewidzialne granice

Niezbędna edukacja

 

Seksuolodzy mają nadzieję, że doczekają czasów, kiedy szkoły zaczną nauczać o masturbacji jako zdrowym zachowaniu seksualnym i bezpiecznym sposobie na zaspokojenie seksualne. Bo aby dokonała się zmiana podejścia do masturbacji, obok otwartej komunikacji i akceptacji swojej seksualności, niezbędna jest szeroko pojęta edukacja seksualna. – Dlatego w Polsce oprócz tak cennych pozycji książkowych dla dzieci jak „Wielka księga cipek” czy „Wielka księga siusiaków”, powinna ukazać się np. nie wydana do tej pory w języku polskim „The Big Book of Masturbation” autorstwa Marthy Cornog – podsumowuje Daniel Cysarz.