Kobiecy orgazm – fakty i mity

0
72
Rate this post
Według „Raportu seksualności Polaków” Pfizera aż 87% Polek utrzymuje, że przeżywa orgazm. Nie ma jednak pewności, czy wyniki nie są zawyżone. Bowiem o ile niegdyś o kobiecym orgazmie nie należało głośno mówić, o tyle dziś jest on tematem rozpraw naukowych i rozmów towarzyskich. Wręcz nie wypada go nie doświadczać.

Kobieca seksualność – tłumiona i ignorowana – przez wiele wieków była tematem tabu. To mężczyzna miał czerpać radość z seksu. Tylko jego orgazm był istotny, ponieważ – jako ściśle związany z wytryskiem nasienia – umożliwiał prokreację.

 

Dziś sytuacja jest skrajnie odmienna – rewolucja seksualna przełomu lat 60./70. w centrum zainteresowania postawiła kobietę, jej potrzeby i możliwości erotyczne. Damski orgazm stał się przebojem stulecia. Okazało się, że kobiety nie tylko doświadczają rozkoszy, ale i są pod tym względem uprzywilejowane – mogą szczytować częściej niż panowie. W dodatku wiedzą już, że mają prawo do orgazmu. W dzisiejszych czasach mężczyzna, który nie wie, jak zaspokoić partnerkę, sam ma niewielkie szanse na udane życie seksualne. Czym jednak jest kobiecy orgazm?

Fizjologia i emocje

Orgazm to trwająca od kilku do kilkunastu sekund kulminacja podniecenia seksualnego, niezwykle silne doznanie psychofizyczne. Niezależnie od sposobu stymulacji (stosunek, pieszczoty oralne lub manualne, masturbacja) każdemu szczytowaniu towarzyszy niezmienna seria reakcji fizjologicznych. U kobiety są to przede wszystkim rytmiczne skurcze pochwy i dna macicy, a także pulsowanie łechtaczki. Serce zaczyna szybciej bić, mięśnie się napinają, źrenice rozszerzają. Wzrasta temperatura ciała, oddech staje się szybszy i płytszy. Na ciele może pojawić się tzw. rumieniec seksualny.

 

Fizjologiczne objawy są za każdym razem podobne. Jednak sposób przeżywania orgazmu to już osobna sprawa. Trudno znaleźć dwie kobiety, które reagowałyby tak samo, nie ma też chyba takiej, której zdarzyłyby się dwa identyczne orgazmy. Szczytowanie można odbierać jako miłą falę odprężenia albo trzęsienie ziemi, lekkie łaskotanie w okolicach podbrzusza lub eksplozję przyjemności ogarniającą całe ciało… Mogą mu towarzyszyć westchnienia, jęki lub krzyk, śmiech, a nawet płacz. To, jak przeżywamy szczytowanie, zależy od wielu czynników. Najsilniejsze orgazmy pojawiają się podczas owulacji. Niektóre panie bardzo cenią sobie także doznania seksualne tuż przed miesiączką (orgazm łagodzi bóle menstruacyjne). Równie ważne są czynniki emocjonalne. Siła przeżyć zależy od nastroju (zmęczone czy zestresowane mamy mniejsze szanse na rozkosz), od partnera i naszego stosunku do niego, od komfortu i poczucia bezpieczeństwa (skutecznie „zablokować” naszą zdolność do przeżywania rozkoszy może lęk przed niechcianą ciążą). Duże znaczenie mają dotychczasowe doświadczenia erotyczne, a także wyniesione z domu podejście do seksu – jeśli kobietę od dziecka uczono, że seks jest czymś złym i „brudnym”, raczej trudno jej będzie w pełni cieszyć się zbliżeniem. Nie bez powodu mówi się, że najwrażliwszą sferą erogenną kobiety jest mózg.

Typy orgazmu

U dorosłego mężczyzny orgazm następuje przede wszystkim w wyniku stymulacji penisa. My mamy znacznie więcej możliwości – bywa, że na szczyt mogą nas zaprowadzić pieszczoty bardzo odległych od sfery genitalnej części ciała. Piersi, pośladków, a nawet szyi czy uszu.

 

Najczęściej spotykanym typem kobiecego orgazmu jest orgazm łechtaczkowy. W wyniku pobudzania łechtaczki – oralnie lub manualnie – szczytuje 2/3 kobiet. I nic dziwnego. Clitoris to jedyny organ służący wyłącznie przeżywaniu rozkoszy, a zarazem najsilniej unerwiona część ludzkiego ciała (na łechtaczce schodzi się 8 tys. zakończeń nerwowych – dwa razy więcej, niż na penisie). Drugi w kolejności jest orgazm pochwowy, osiągany zwykle w wyniku penetracji. Trwa nieco dłużej i wolniej się do niego dochodzi. Specjaliści twierdzą jednak, że trudno jednoznacznie oddzielić te dwa typy orgazmu. Niewielki guziczek u nasady sromu to zaledwie żołądź łechtaczki, zewnętrzna część organu, który w rzeczywistości jest znacznie większy i bezpośrednio połączony z pochwą. Orgazm pochwowy może więc być także wynikiem pobudzenia clitoris – tyle że od wewnątrz.

 

Kolejny typ to wyjątkowo intensywny orgazm punktu G, osiągany w wyniku stymulacji mitycznego (do dziś nie udowodniono, że istnieje faktycznie) miejsca na tylnej ścianie pochwy. Najłatwiej osiągnąć go podczas pieszczot manualnych, przy użyciu specjalnych gadżetów lub dzięki odpowiednio dobranej pozycji. Pod wpływem stymulacji punktu G może nawet nastąpić tzw. kobiecy wytrysk. Bywa, że osoby niedoświadczone mylą go z niekontrolowanym oddaniem moczu. Jednak skład chemiczny przezroczystego płynu uwalnianego podczas kobiecej ejakulacji bardziej przypomina skład spermy (oczywiście bez plemników).

 

Jednym z najbardziej zmitologizowanych typów orgazmu, umiejętnością, której szczególnie zazdroszczą nam mężczyźni, jest orgazm wielokrotny. Seria kilku bezpośrednio po sobie następujących szczytowań to przeżycie dostępne przede wszystkim doświadczonym kochankom.

Najbardziej rozpowszechnione mity

Na temat kobiecego orgazmu krąży wiele mitów. Niektóre są szkodliwe, bo – zamiast pomagać – utrudniają kobietom cieszenie się życiem seksualnym.

 

Każda kobieta może przeżyć orgazm

Fałsz. Rzeczywiście, w większości przypadków problemy z osiągnięciem orgazmu są wynikiem blokady psychicznej i da się je pokonać (czasem niezbędna może okazać się pomoc seksuologa). Jednak niewielki odsetek (około 10%) kobiet faktycznie cierpi na anorgazmię – fizjologiczną niezdolność do szczytowania.

 

Orgazm pochwowy jest lepszy od łechtaczkowego

Fałsz. Jako pierwszy takie wartościowanie wprowadził Zygmunt Freud. Utrzymywał on, że „niedojrzały” orgazm łechtaczkowy dotyczy kobiet, które nauczyły się czerpania rozkoszy z masturbacji. „Dojrzały” był zdaniem Freuda orgazm pochwowy, przeżywany podczas penetracji, w trakcie zbliżenia z mężczyzną. Dziś wiadomo, że tylko 1/3 kobiet szczytuje podczas stosunku, a nawet wówczas niezbędne mogą okazać się dodatkowe pieszczoty łechtaczki. Seksuolodzy są zgodni: rodzaj orgazmu w żaden sposób nie świadczy o dojrzałości lub jej braku. Każdy typ szczytowania – o ile jest satysfakcjonujący dla kobiety – należy uznać za pełnowartościowy.

 

Brak orgazmu jest jednoznaczny z nieudanym życiem seksualnym

Fałsz. Bywa, że wywalczone przez feministki prawo do orgazmu staje się „obowiązkiem orgazmu”. Kobieta tak bardzo pragnie go przeżyć, że spina się i w efekcie nie ma żadnej przyjemności z seksu (o orgazmie nie wspominając). Tymczasem nie każde zbliżenie musi kończyć się szczytowaniem. Satysfakcji z kontaktów seksualnych dostarcza także bliskość, pieszczoty, widok rozkoszy partnera, świadomość bycia pożądaną i atrakcyjną erotycznie…. Faktem jest natomiast, że kobieta, która wcześniej szczytowała regularnie, może czuć się sfrustrowana, gdy przez dłuższy czas nie doświadcza orgazmu. To zwykle znak, że dzieje się coś niedobrego – w płaszczyźnie fizycznej lub emocjonalnej.

 

Dobry kochanek zawsze doprowadzi kobietę do orgazmu

Fałsz. Mężczyzna może być czuły, uważny i znakomicie znać się na kobiecym ciele. Jednak jeśli partnerka w danym momencie jest zbyt zmęczona, rozproszona lub zaabsorbowana czym innym – do orgazmu nie dojdzie. Z pewnością natomiast dobry kochanek powinien dbać o potrzeby swojej partnerki i – jeśli nie szczytuje ona podczas stosunku – zatroszczyć się o jej orgazm w inny sposób. Najlepiej, zanim sam osiągnie szczyt – mężczyźnie tuż po wytrysku wyjątkowo trudno jest podjąć czynności seksualne.

 

Kobiecy orgazm jest intensywniejszy od męskiego

Fałsz. Kobiety mogą przeżywać orgazm częściej i potrzebują krótszych przerw pomiędzy kolejnymi szczytowaniami. Zwykle także to one gwałtowniej reagują na rozkosz, np. głośnym krzykiem. (To zapewne uwarunkowanie kulturowe – chłopcy od dziecka uczeni są większej kontroli nad emocjami.) Nie ma natomiast sposobu na porównanie doznań obu płci ani żadnych podstaw do twierdzenia, że mężczyźni przeżywają orgazm mniej intensywnie.