Wiadomo: jak zabawa, to tylko we dwoje. Wszyscy twoi znajomi będą „sparowani”, więc masz jasność: jeśli pójdziesz sama, jako jedyna bez pary, będziesz podpierać ściany. Nie po to ludzie idą razem na imprezę, żeby „wypożyczać” partnera innej kobiecie. Wniosek: lepiej zostać w domu, bo i tak pies z kulawą nogą z tobą nie zatańczy…
Jest jednak wyjście: „zakontraktować” osobę towarzyszącą na ten jeden wieczór. Koleżanka wspominała, że kolega jej brata nie ma z kim iść na zabawę. Inna z kolei twierdzi, że jej kuzyn, atrakcyjny facet, narzeka na brak pary. Skoro na wyciągnięcie ręki czekają wolni faceci, to dlaczego z tego nie skorzystać? Lepszy facet z łapanki, niż spędzenie sylwestrowej nocy przed telewizorem! Tylko czy na pewno?
Dokładny wywiad
Zanim podejmiesz decyzję, że idziesz z nieznajomym (i wybierzesz, z którym) dokładnie wypytaj koleżanki, co wiedzą o kandydatach. Dlaczego nie mają z kim iść na sylwestra? Są sami? A może kogoś mają, tylko ich towarzyszki wyjechały? A jeśli są sami – to czy od dawna? Jeśli koleżanka odpowie: „wiesz, dobrze że pytasz, bo w sumie to on miał kilka dziewczyn, ale jakoś szybko znikały” – to zły znak. Bo on albo jest śmiertelnie nudny, albo na tyle źle traktuje dziewczyny, że żadna nie zagrzała przy nim miejsca.
Nuda podczas sylwestrowej zabawy? To nie jest możliwe – pomyślisz. Niestety, jest. Jeśli wylądujesz na przyjęciu u boku totalnego nudziarza, który w dodatku na tyle lubi dźwięk swojego głosu, że ma skłonność do długich monologów – możesz żałować, że nie zostałaś w domu. Bo nie dość, że już przy pierwszym drinku facet wyzna: „moim hobby są koleje państwowe” i doda, że wie wszystko o lokomotywach parowych, ba! – zna nawet na pamięć rozkłady większości pociągów współczesnych; to jeszcze może przez cały wieczór komentować dojazdy z przesiadkami lub bez i wychwalać zalety niebezpośrednich połączeń… Uważasz, że nudziarz to pół biedy, byle umiał tańczyć? Znów możesz się rozczarować: jest raczej mało prawdopodobne, by ktoś z równie porywającym hobby na parkiecie wykazał się temperamentem, o umiejętnościach nie wspominając.
Dlatego najbezpieczniej byłoby, zanim poprosisz o przekazanie swego numeru telefonu kandydatowi na sylwestrową eskortę, dopytać koleżankę, czy wie coś o jego zainteresowaniach. O pewnych sprawach lepiej wiedzieć z góry…
Wachlarz cech, ale nie zalet
Każdy z nas ma jakieś cechy. Kolega brata i kuzyn znajomej także. I choć okiem wyobraźni widzisz inteligentnego, dowcipnego pogromcę serc, który na parkiecie przebija Johna Travoltę, to w rzeczywistości może okazać się, że przypadkowy partner dobry jest wyłącznie w deptaniu po palcach. Wtedy nawet dowcip i inteligencja na niewiele się przydadzą – oczywiście pod warunkiem, że chcesz tańczyć, a nie spędzić wieczór przy stoliku. Bo jeśli okaże się, że przez większość czasu nie ruszysz się z miejsca, równie dobrze możesz nie ruszać się z domu.
Siedzenie przy stoliku ma jeszcze jedną wadę: jest nią nieograniczona możliwość konsumpcji. Mężczyźni w sylwestrową noc raczej nie rozglądają się za bigosem czy pierogami, wolą konsumować kalorie w bardziej płynnej postaci. I jeśli okaże się, że twój facet z łapanki lubi wypić, perspektywa wieczoru zapowiada się marnie. Bo nie dość, że pijany towarzysz to żadna frajda, to jeszcze możesz się najeść wstydu przed znajomymi. Nic o nim nie wiesz – nie wiesz więc także czy:
- nie zacznie się awanturować,
- nie zaśnie na siedząco,
- nie zrobi jakiejś burdy,
- nie zacznie głośno i fałszywie śpiewać partyzanckich piosenek
- lub przewracać się na parkiecie.
Lepiej, by znajomi nie łączyli cię we wspomnieniach z kimś takim. Nie każdy wie, że to facet z łapanki; za to ludzie oceniają cię też po „jakości” twego towarzysza.
Kolejną cechą, która wcale nie musi okazać się zaletą, jest oszczędność. Oczywiście nie chodzi o to, by najeść się i napić podczas przyjęcia za wszystkie czasy na koszt towarzysza. Ale też i nie o to, by przed wyjściem poprosić o rachunek, wyjąć kalkulator i wszystko dokładnie podzielić na pół. Ty, jako kobieta wyzwolona i nowoczesna, powinnaś zaproponować, że zapłacisz za siebie. Ale on, jako dżentelmen w każdym calu, powinien stanowczo odmówić. W końcu w cenie balu jest już jakiś poczęstunek, a na ten kieliszek wina ekstra dla damy stać nawet studenta.
Niechciane zaloty
Jednym z najpoważniejszych problemów, jakie mogą cię spotkać ze strony obcego faceta w takiej sytuacji, są niechciane zaloty. Alkohol rozwiązuje języki i rozluźnia obyczaje; powoduje też, że puszczają hamulce. Podsyca również ochotę na seks. W takiej sytuacji sformułowanie „naprawdę bardzo mi się podobasz” nie wróży niczego dobrego – bo prawdopodobnie pociągnie za sobą próby przyciągnięcia cię do siebie, penetrującego pocałunku (pijany facet raczej nie bawi się w delikatne wstępy i powolne docieranie do celu), a nawet pchanie rąk pod sukienkę. Gdy coś takiego się zdarzy w lokalu – wstyd na całą dzielnicę. Ale jeszcze gorzej, jeśli wydarzy się np. u ciebie pod domem, podczas odprowadzania cię po zabawie. Bo w ciemnym i odludnym miejscu twoje „nie” może mieć za małą siłę przebicia, by powstrzymać zasilaną alkoholem chuć.
Zostać w domu?
Z jednej strony – co w tym złego? Na zachodzie obowiązkowo w sylwestrowy wieczór wyświetlany jest film pt. „Dzień świstaka” – i oglądanie go stało się już takim samym rytuałem, jak zabawa na przyjęciach. Może i ty masz taki film, który chciałabyś obejrzeć w tę noc? A jeśli nie chcesz spędzać sylwestra sama, pomyśl, popytaj – na pewno znajdziesz przynajmniej kilka znajomych w podobnej do twojej sytuacji. Można by się umówić i spędzić ten wieczór razem, robiąc połączenie wieczoru panieńskiego i pidżama – party. Zapewne i Chippendalesi chętnie do was przyjadą. Prywatkę możesz urządzić pod jakimkolwiek hasłem: „My i nasze zwierzaki”, „Lata dwudzieste”, „Najdrobniejsze puzzle świata” – cokolwiek przyjdzie ci do głowy. Możesz też iść do kina na sylwestrowy maraton filmowy, możesz wyjechać do leśniczówki i spędzić sylwestra przy kominku, słuchając szumu wiatru. Możesz wszystko. I chyba byłoby to lepsze, niż spędzenie tego wieczoru w niepewnym i kiepskim towarzystwie.