A gdyby tak w tym roku skupić się właśnie na nim? Zamiast po raz setny postanawiać „schudnę 10 kilo” albo „wreszcie posprzątam piwnicę” zrobić listę dziesięciu rzeczy, które chcielibyśmy zmienić w naszej sypialni? Przeglądając ankiety dotyczące naszego życia seksualnego, często natrafiamy na różne objawy niezadowolenia: a to kochamy się za mało, a to za rzadko, a to zbyt monotonnie… Może więc warto z okazji zbliżającego się nowego roku wyśledzić to, co nie daje nam się cieszyć pełnią satysfakcji – i właśnie to starać się zmienić?
1. Żeby nie było za rzadko
Postanowienie nr jeden: „więcej seksu”. Większości z nas taka decyzja naprawdę dobrze by zrobiła. Według ankiet niektórzy kochają się dwa, trzy razy w tygodniu, choć większość ma tę przyjemność raptem 2-3 razy w miesiącu. Jeśli należysz do pierwszej grupy, gratulacje, nie jest źle. Ale jeśli do drugiej – koniecznie w spisie postanowień zawrzyj powyższe! Seks jest nie tylko przyjemny, relaksujący i zdrowy, ale też doskonale robi naszej więzi: wzmacnia ją, pogłębia i buduje. Ale uwaga: nie wystarczy napisać: „chcę się kochać częściej”, bo to raczej pobożne życzenie, niż postanowienie. Postanowienie, którego jesteś w stanie dotrzymać, musi być sformułowane jasno: „chcę się kochać minimum trzy razy w tygodniu”. Wtedy wiesz dokładnie, do czego masz dążyć.
2. Żeby nie było za krótko
Ile trwa przeciętny stosunek? Najczęściej przyznajemy: 6 – 10 minut. Skromniutko… To może wystarczy facetowi, który szybko strzela, ale rasowej, wymagającej kobiecie – już nie! Dlatego umieść na liście noworocznych postanowień punkt „chcę, by mój seks trwał przynajmniej pół godziny albo nawet dłużej”. Właściwie dla pełni szczęścia te pół godziny powinna trwać sama gra wstępna, na stosunek dobrze byłoby przeznaczyć kolejne dwa kwadranse. I choć może nie zawsze się uda, warto mieć świadomość, że pomiędzy szybkimi numerkami i pospiesznym, dyktowanym zmęczeniem seksem dla pełni przyjemności i satysfakcji dobrze byłoby przemycać takie sypialniane, godzinne perełki.
3. Żeby nie było tylko tradycyjnie
Jak się kochają Polacy? Najczęściej „na misjonarza”. A jeśli już przełamują tę jednostajność, sięgają po pozycję „na pieska”, „na jeźdźca” i na stojąco. Szkoda, bo nasze ciało potrafi dużo, dużo więcej. Może więc zapisz na liście postanowień „wypróbuję przynajmniej 10 zupełnie nowych pozycji”? Przecież krzesło w jadalni, pralka w łazience i kanapa w living roomie aż się proszą, by zrobić z nich mniej tradycyjny pożytek. Może warto kupić Kamasutrę lub przeszukać Internet w poszukiwaniu inspiracji? Mądrzy mówią „szukajcie, a znajdziecie”…
4. Żeby nie było według zegarka
Według danych najczęściej kochamy się w weekendy – a i nawet wtedy robimy to wieczorem. W dni powszednie też tylko wieczór wchodzi w grę. A niby dlaczego? Co jest złego w seksie w pełnym świetle dnia? No tak, pośpiech i praca. Ale po pierwsze w weekendy można się kochać przez cały dzień, a po drugie – w dni powszednie wystarczy wstać kwadrans wcześniej, by pobaraszkować. Właściwie to nawet nie tyle wstać, co się po prostu przebudzić… A seks o innej porze, niż zwykle, inaczej też smakuje. Dlatego dodaj do listy punkt „z zaplanowanych trzech razy tygodniowo przynajmniej jeden raz powinien być w ciągu tygodnia, a jeden rano”. Warto, bo rano, po całej nocy ciepła i zapachu ciała kochanka jesteśmy tak wtopieni jedno w drugie, że seks zdaje się być naturalnym przedłużeniem bliskości.
5. Żeby nie było pruderyjnie
Podobno ponad połowa Polaków to zwolennicy tradycji w sypialni i nie korzysta z żadnych urozmaiceń. Szkoda, bo rynek zabawek erotycznych po prostu pęka w szwach od lubieżnych, słodkich i przyjemnych propozycji. I nie ma sensu ich sobie odmawiać. Zapisz więc „w tym roku chcę poznać i wypróbować przynajmniej sześć różnych zabawek”. Wychodzi jedna co dwa miesiące; ciekawie, ale i spokojnie. Jeśli wciąż się wahasz, postanów, że to ty je wybierasz i od twojej akceptacji zależy, czy i jak zostaną użyte. Jeśli odpycha cię sama myśl o stosowaniu analnych plugów – w porządku. Ale na wibrator do punktu G powinnaś się zgodzić – dla własnej przyjemności. Dla kurażu dodajmy, że z wibratorów korzysta już prawie 40 proc. z nas. I bardzo to lubi.
6. Żeby nie było tak pragmatycznie
Większość z nas nie mówi o swoich fantazjach seksualnych – nie wspominając o ich realizacji. Ciekawe dlaczego, skoro to najbardziej naturalny i jednocześnie najtańszy afrodyzjak, w dodatku zawsze pod ręką? Nic tak nas nie kręci, jak to, co… nas kręci! Dlatego warto postanowić „w nowym roku przynajmniej powiem partnerowi o (na początek) trzech moich fantazjach seksualnych, a może nawet postaramy się je zrealizować. Poproszę go też, by zdradził mi trzy swoje” – i rozkoszny plan, który będzie przez cały rok przywoływał rumieńce na wasze twarze gotowy!
7. Żeby nie było… całkiem nago
Seks lubi tylko nagość, to fakt. Ale jeszcze bardziej uwielbia seksowne fatałaszki. Co dziesiąty Polak przyznaje, że pociąga go zabawa w przebieranki – od zakładania takich strojów, jak ubranko pokojówki czy pielęgniarki (panie lubią policjanta i żołnierza) po erotyczną bieliznę. Podobno szczyt popularności w seks shopach osiągają pończochy! Pobaw się i ty; postanów „kupię kuszącą bieliznę i rzucę przy jej pomocy kochanka na kolana!”. W koronkowym gorsecie i pończochach uda ci się to na pewno. Jedyny minus: może się tak podniecić, że za szybko skończy. Ale i na to jest sposób – drugi raz…
8. Żeby nie było samotnie
Zastanawiasz się, jak możliwa jest samotność w sypialni? Otóż, jest nawet bardziej, niż prawdopodobna, jeśli ludzie nie potrafią ze sobą o seksie rozmawiać. A my, Polacy, tego nie umiemy. Winne jest po części pruderyjne wychowanie, a po części brak słownictwa – bo albo mamy do wyboru słownictwo wulgarne, albo zbyt medyczne. Dlatego, aby w ogóle móc rozmawiać o seksie, trzeba stworzyć własny język – taki, który będzie tylko wasz. Postanów więc, że w tym roku znajdziecie fajne i intymne nazwy dla swoich narządów płciowych i dla łóżkowych poczynań. Wtedy będzie wam łatwiej rozmawiać. Bo że w ogóle będziecie rozmawiać, powinnaś postanowić już dawno.
9. Żeby nie było statycznie
Urozmaiceniem nie muszą być koniecznie gadżety z seks shopu. Sprawdzają się w tej kwestii też różne zachowania. Jakie? Klapsy, delikatne ciągnięcie za włosy, nagrywanie intymnych sesji i potem wspólne oglądanie tych filmów, kochanie się przed lustrem czy seks w zaparkowanym w lesie samochodzie. Nie chcesz chyba, by te wszystkie atrakcje umknęły ci sprzed nosa? Dopisz więc do listy „przynajmniej raz w miesiącu spróbujemy nowej formy dostarczania sobie atrakcji w łóżku”. Jeśli jesteś sumienna, od razu zaplanuj, w jakim miesiącu co nowego was spotka. Lepiej iść na pewniaka.
10. Żeby nie było dyletancko
Skąd czerpie wiedzę o seksie przeciętny zjadacz chleba? Z opowieści znajomych. A to nie jest zbyt pewne źródło. Efekt? Nasza edukacja raczej nie jest zbyt wysokich lotów. Mężczyźni wypadają tu dużo gorzej, niż kobiety, oni o seksie nawet nie czytają. Skąd więc mają znać tajniki sztuki kochania? Warto popracować, żeby to zmienić. Jak? Postanowić „w przyszłym poczytam o seksie ale też podsunę materiały mojemu facetowi”. I tego ostatniego szczególnie dopilnować.