Dojrzałe dziewictwo

0
81
Rate this post
Wiek inicjacji seksualnej stale się obniża. Gdzie jest zatem miejsce dla 30-letnich dziewic i prawiczków? Czy powinni mieć z tego powodu kompleksy i obawy przed akceptacją ze strony przyszłego partnera?

Wyniki raportu przeprowadzonego przez profesora Z. Izdebskiego na temat seksualności Polaków pokazują jasno, że granica wieku, w którym rozpoczynamy współżycie, systematycznie spada. W 2009 roku ponad 50% badanych deklarowało, iż straciło dziewictwo między 17. a 19. rokiem życia. Do inicjacji w wieku 15-16 lat przyznało się 19%. Dla porównania jeszcze cztery lata temu statystyki dla obydwu grup były niższe o średnio 6%.

Idealny wiek nie istnieje

Psychiczny nacisk na utratę cnoty w wieku nastoletnim jest efektem badań. A ściślej ujmując – ich wyników. Gdyby nie istniały statystyki, które mówią, że ponad 50% społeczeństwa rozpoczyna życie seksualne, zanim napisze maturę, pewnie nikt nie czułby aż takiej presji, żeby „to” zrobić. Nasza chęć dopasowania się do grupy jest silniejsza niż zdrowy rozsądek. Głęboko wierzymy, że ogół oznacza normę. Indywidualizm oczywiście jest fajny, ale lepiej go rozwijać na innym gruncie.

Raz na jakiś czas trafi się jednostka, która postanawia się wyłamać. W życiu kieruje się zasadą, że seks dopiero po ślubie i jedynie z żoną lub mężem. Jest głęboko przekonana o sensie i wadze swojego postanowienia, ale nie mówi o tym głośno. Kilka razy została wyśmiana przez znajomych, bo przecież to „chore” nie chcieć się kochać i nie ma na co czekać. Podobne wrażenia towarzyszą tym, którzy pozostają w abstynencji z powodu wyznawanej wiary. Ale oni mają łatwiej, argument, że ich Bóg im na to nie pozwala zazwyczaj zamyka głupie dyskusje, dając początek nowym: o tym, jak sobie z tym radzą. Ostatnia grupa została zepchnięta do szarej strefy. W przeciwieństwie do poprzedników nie mają żadnego argumentu, po prostu życie im się do końca nie ułożyło. Nie poznali odpowiedniego partnera, nie było okazji, chorobliwa nieśmiałość utrudniała im wszelkie kontakty itd. Tak naprawdę cierpią z tego powodu i czują się niekompletni oraz zawstydzeni.

W takich chwilach warto kierować się zasadą, że rozpoczęcie współżycia to kwestia indywidualna, na którą wpływ mają również czynniki zewnętrzne. To, że coś się jeszcze nie wydarzyło, nie oznacza, że jest już za późno lub nie wydarzy się nigdy. Nie istnieje idealny i jedynie słuszny wiek utraty dziewictwa, więc tak naprawdę nikt nie jest z tego powodu gorszy lub lepszy.

Cnota to mój atut!

Jak zawsze liczy się podejście. Osoby, które zbytnio skupiają się na swoim dziewictwie, tak naprawdę zaczynają wyolbrzymiać jego znaczenie. Powoli acz sukcesywnie urasta ono do rangi życiowego problemu. Utrudnia zawieranie znajomości i buduje blokady psychiczne. Tymczasem można spojrzeć na sprawę z zupełnie innej strony. Po pierwsze – skoro 70% Polaków straciło dziewictwo między 15. a 19. rokiem, to zostaje jeszcze 30%, z których część na pewno zrobiła to znacznie później. Nie jesteście więc sami. Po drugie – zacznijcie myśleć, że czyni was to wyjątkowymi. W czasach, kiedy seks jest tak powszechny i często pozbawiony emocji, zachowaliście coś naprawdę ważnego. Po trzecie – im dłużej sobie czegoś odmawiacie, tym lepiej to smakuje. Po czwarte – 90% Polek ocenia swój „pierwszy raz” jako przeciętny, macie zatem spore szanse na dołączenie do tych 10% zadowolonych. Po piąte – dla partnera to może być ogromny atut, już od dawnych wieków rycerze poszukiwali dziewic. Po szóste – nie wszystkie kobiety marzą o mężczyźnie z bardzo bogatym doświadczeniem, świadomość, że są dla kogoś „tą pierwszą” czyni je wyjątkowymi. Po siódme – ewentualne obawy przed brakiem umiejętności i zawiedzeniem partnera znikną po kilku wspólnych nocach, jak zawsze, kiedy pary się docierają. Po ósme – nie ma to wpływu na postrzeganie waszej atrakcyjności.

Jak mu/jej o tym powiedzieć?

Na pewno nie na pierwszej randce. Taka informacja może wywołać niepotrzebne reakcje. Na przykład natychmiastową chęć uwolnienia was od tego stanu. Jeżeli dopiero się poznajecie, lepiej trochę poczekać i dowiedzieć się więcej o drugiej osobie. Jakie ma oczekiwania, co najbardziej ceni w związku, jakimi zasadami się kieruje? Wtedy też będzie dobra pora na podzielenie się swoimi opiniami. To szczególnie ważne dla osób, które żyją w czystości z powodu przekonań lub wiary, łatwiej im wtedy będzie przeprowadzić taką rozmowę. Być może trafią na bratnią duszę. W przeciwnym razie mają większą szansę na zaakceptowanie, ponieważ zbudowała się już delikatna więź. Musicie pamiętać, że wasz wybór nie dla każdego jest oczywisty, jeżeli osoba, z którą zaczęliście się spotykać, przywiązuje dużą wagę do seksu, może jej być trudno pogodzić się z taką postawą.

Osoby, które nie przeżyły jeszcze pierwszego razu z przyczyn nie do końca od nich zależnych, nie powinny przedstawiać tego w formie negatywnej. Zabronione jest używanie takich zwrotów jak „nikt mnie do tej pory nie chciał”, „bardzo chciałem, ale nie miałem z kim”, „dziewczyna mi obiecała, ale potem się wycofała”, „spotykałam się tylko z beznadziejnymi facetami”, „wiem, że to straszne”. Sami przyznacie, że nie brzmią zbyt zachęcająco, a przecież nikt nie chce być odbierany poniżej tego, na co zasługuje. Kiedy już przyjdzie moment na wyznanie prawdy, lepiej to zrobić z humorem i na luzie, pokazując, że mamy do tematu spory dystans. Można rzucić niby od niechcenia „to taki mój sposób na bycie wyjątkowym/wyjątkową”, „po prostu czekam na kogoś szczególnego, jak myślisz, jakie są szanse, że to ty?”, „jedni liczą kroki, inni mówią w sześciu językach, ja jeszcze nie uprawiałam/uprawiałem seksu, każdy jest jakiś”.

Dziewictwo nie jest chorobą, wadą lub mankamentem. Jest za to wyborem, stylem życia lub faktem. Najlepiej żyć z nim w zgodzie, wtedy na pewno się odwdzięczy.