Czy mężczyźni udają orgazm?

0
62
Rate this post
Obiegowa prawda głosi: na udawanie orgazmu monopol mają kobiety. To ich domena i czasem bywa to w ich interesie. Ale świat niedawno obiegła szokująca wiadomość: mężczyźni też udają!

I myliłby się ten, kto myśli, że mężczyzna zawsze ma orgazm. Faceci uciekają się do orgazmicznego kłamstwa wcale nie tak rzadko – podobno to i owo w łóżku udaje lub udawał aż co czwarty facet. Skąd to wiadomo? Zbadali to zjawisko dociekliwi i ciekawi wszystkiego, co się z seksem łączy Amerykanie. Uniwersytet w Kansas przepytał pod tym kątem kilka tysięcy mężczyzn. Wynik: 25 procent z nich przynajmniej raz w życiu odegrało przed partnerką szczytowanie. Mężczyźnie udawać jest wprawdzie nieco trudniej, niż kobiecie, bo po jego orgazmie zostaje na prześcieradle namacalny ślad w postaci mokrej plamy, ale przy odrobinie sprytu wszystko da się zrobić. Chcesz wiedzieć, dlaczego panowie udają? I jak rozpoznać, czy twój partner jest jednym z łóżkowych aktorów (choć niestety, nie Bradem Pittem…)? Czytaj więc dalej…

Nie chcę, ale muszę

Wydaje się, że faceci są tak prosto skonstruowani, że w ich psychice nie kryje się już nic, o czym byśmy nie wiedziały. Auta, piłka nożna, kariera, piwo z kolegami, piękne kobiety i seks – to ich kręci i podnieca – i niewiele więcej. Z jednej strony to prawda – wielu psychologów uważa, że, najprościej rzecz ujmując, emocjonalnie mężczyzna jest istotą z okresu kamienia łupanego. Niewiele emocji rozróżnia u innych, równie niewiele u samego siebie – a do jeszcze mniejszej ilości przywiązuje wagę. I być może to prawda, ale sprawy związane z orgazmem, dotyczą czegoś, co każdy samiec posiada i pieczołowicie chroni oraz pielęgnuje: dotyczą męskiego ego. A męskie ego czuje się dobrze tylko wtedy, kiedy facet DAJE RADĘ. Nowoczesny świat stawia przed mężczyznami ogromne wymagania. Walka o szczeble kariery, ogromna konkurencja, szranki pełne równie dobrych, a często i lepszych, niż on – a do tego kobiety, wyemancypowane i mające w stosunku do niego własne wymagania – nierzadko sprzeczne i trudne do spełnienia. I facet wciąż się musi sprawdzać i wyrabiać: w pracy, w domu, a teraz także i w łóżku… Ale nie wystarczy się wysilać – mężczyzna musi widzieć efekty. Inni też muszą je widzieć (a najlepiej widzieć i doceniać), inaczej on nie czuje się spełniony. Dlatego samiec, walcząc o efekty, czasem ucieka się do różnych tricków. W końcu nie da się być zwycięzcą bez przerwy… I bywa, że na różnych polach daje z siebie tyle, że na polu erotycznym niewiele już mu zostaje energii. W takiej sytuacji mężczyzna woli udawać, że dopiął swego, że jest namacalny efekt jego wysiłku – niż przyznać się „dziś nie da rady”. Powiedzieć „kochanie, sam nie wiem, co się dzieje, ale czuję, że choćbym nie wiem jak się starał nie będę mieć orgazmu. Ale nie martw się, to nie twoja wina”. Dlaczego tak się dzieje:

  • Po pierwsze faceci nie potrafią tak zgrabnie nazwać tego, co się dzieje i co czują.
  • Po drugie – tak otwarte postawienie sprawy naraziłoby ich na pytania lub zarzuty ze strony partnerki – a oni jednego i drugiego boją się i nie lubią.
  • I po trzecie – musiałby przyznać „nie sprawdziłem się”.
  • I choć ankietowani mężczyźni najczęściej zaznaczali, że udawali orgazm, by nie sprawić partnerce przykrości – można przypuszczać, że ochrona swego wizerunku w jej i własnych oczach była tu ważniejszym powodem orgazmicznego teatru.

To nie moja wina?

Nie twoja! Nawet tak nie myśl. Pod jednym względem udający faceci mają rację: gdyby się otwarcie przyznali, że nie mogą dojść do orgazmu, kobiety natychmiast potraktowałyby to bardzo osobiście: „już go nie podniecam, już mnie nie kocha, nie jest mu ze mną dobrze”. Otóż, jego chwilowa niemoc naprawdę nie ma z partnerką nic wspólnego. Problemy z dojściem do orgazmu mogą wynikać z ogromnego zmęczenia, z napięcia i stresu; z faktu, że on ma jakieś kłopoty, które absorbują go na tyle, że myślami „zbacza” na inne tematy, niż seks. Mogą być efektem „przedawkowania” seksu (jeśli miał już dziś kilka orgazmów, bo jesteście ze sobą od niedawna i kochacie się jak szaleni może się zdarzyć, że tak go podniecasz, że ma erekcję – ale już nie ma „amunicji”) czy przedawkowania alkoholu (wiadomo, że alkohol zwiększa chęci, ale zmniejsza możliwości…). Jednak najczęściej jest to po prostu zmęczenie i stres. Faceci wciąż nie doceniają ich wpływu na swoje życie i funkcjonowanie ciała i choć padają z nóg lub są bardzo spięci myślą „odreaguję w seksie”. Ale ciało mówi „nie, nie dam rady, muszę oszczędzać energię, daj spokój głupim pomysłom, prześpij się i odpocznij”. Co robi facet? Mimo wszystko próbuje – bo w jego głowie funkcjonuje pewien stereotyp, scenariusz na temat tego, czego powinien chcieć PRAWDZIWY mężczyzna i jak to powinno wyglądać.

Skąd mam wiedzieć, że udaje?

Doświadczony seksualnie facet, znający swoje ciało i przebieg łóżkowych reakcji jest w stanie udawać dość dobrze. Wie, jak się zachowuje podczas szczytowania, więc kiedy ” poczują, że najprawdopodobniej nic z tego” – jak to określili mężczyźni w amerykańskim badaniu – podejmują decyzję, aby „zakończyć stosunek w określonym czasie”. Zaczynają się więc szybciej poruszać, nieco mocniej operując biodrami, dodają do tego zwyczajowo wydawanych odgłosów i głośniej oddychają. Kulminacja, okrzyk spełnienia i… opadają na partnerkę. I tyle.

Niczego nie podejrzewająca kobieta, nie szukająca oznak udawania, oszustwa naprawdę nie zauważy. I dobrze – bo są to z reguły jednostkowe, wyjątkowe przypadki, nad którymi nie ma się co na dłużej zatrzymywać, roztrząsając i badając szczegółowo.

Podejrzewasz, że on udaje?

Są pewne oznaki, które pozwalają podejrzewać, że twój facet udaje. Najbardziej oczywisty to brak spermy lub jej śladów, ale tu łatwo o alibi, jeśli używacie prezerwatyw. Mężczyzna szybko ją zdejmuje, zawiązuje i wyrzuca – i ślady zatarte. Jeśli nie używacie prezerwatyw, ale ty masz tendencję do silnego nawilżenia, nieobecność spermy też może nie rzucić się w oczy (choć kobieca wydzielina pomieszana z męskim nasieniem inaczej pachnie i jest inna w dotyku, ale przecież żadna z nas nie bada miłosnych soków tak skrupulatnie po każdym stosunku…). Natomiast jeśli on udawał, poznasz to po tym, że choć „miał orgazm” jego penis wciąż jest wzwiedziony, a erekcja utrzymuje się jeszcze przez jakiś czas (zwykle 2-3 minuty po stosunku penis jest już wiotki). Wielu mężczyzn zasypia też zaraz po orgazmie – ale nie po udawanym. Zdarza się też, że po orgazmicznym oszustwie mężczyzna ucieka się do pomocy dłoni kiedy myśli, że już śpisz.

Pytać, nie pytać?

Dwa razy „nie” i raz „tak”. Nie, jeśli nie jesteś naprawdę pewna, że udaje. Nie, jeśli to się zdarzyło raz czy dwa i jest wyjątkiem od reguły. I tak, jeśli sytuacja się powtarza. Wtedy trzeba poprosić partnera o rozmowę, ale bądź tak delikatna, jak tylko możesz. Zapytaj, czy mu czegoś brakuje, czy możesz coś dla niego zrobić, czy chciałby coś zmienić. I jeśli on ci odpowie, że wszystko między wami w porządku, że to przez pracę i napięcie – uwierz mu. Nie rób z tego wielkiej tragedii! Jemu najprawdopodobniej wystarczy dać trochę czasu na odpoczynek i odreagowanie. Zostaw go samemu sobie, on sobie poradzi i wszystko wróci do normy. Jeśli zaczniesz stawiać przed nim wymagania, oskarżać, obarczać poczuciem winy czy zmuszać do czegoś – w waszej sypialni może pojawić się mroźna zima…