Cyberseks jak fast-food

0
71
Rate this post
Seks, w którym nie ma dotyku, bezpośredniego kontaktu, nie czujemy zapachu, smaku drugiej osoby. Jedyne, co mamy, to obraz, głos lub słowo pisane, a zaspokojenie seksualne uzyskujemy najczęściej, choć niekoniecznie, poprzez masturbację w trakcie takich sesji.

Określenie cyberseks może w pierwszej chwili brzmieć nieco enigmatycznie, ale dla osób korzystających na co dzień z komputera w celu komunikowania się z innymi prawdopodobnie jest łatwe do rozszyfrowania. To nic innego jak seks uprawiany w formie wirtualnej, przy pomocy komputera, kamerki, komunikatorów internetowych. Istotnym czynnikiem jest tutaj wyobraźnia. Opisujemy swoje działania i odpowiadamy wirtualnemu partnerowi w taki sposób, aby jak najsilniej pobudzić jego seksualne odczucia i fantazje. Jakość stosunku cyberseksualnego w dużej mierze zależy od umiejętności wywoływania barwnych obrazów w umyśle partnera.

Znajomość na kliknięcie

W dobie internetu, portali społecznościowych, komunikatorów okazuje się, że drogą wirtualną zawierane są nie tylko przyjaźnie, ale także relacje seksualne. Przyczyny można upatrywać w tym, że na bezpośrednie relacje z drugim człowiekiem mamy coraz mniej czasu, więc coraz częściej przenosimy je do rzeczywistości wirtualnej. Pracując przy komputerze, możemy jednocześnie rozmawiać z przyjaciółmi przez komunikator. Mamy tym samym poczucie oszczędności czasu i większej wydajności. Kontakt ze znajomymi, który coraz częściej polega na klikaniu myszką, nie wymaga od nas wyjścia z domu czy nawet stosownego ubrania się. Jest też tańszy. Umawiając się na kawę w kawiarni, musimy się liczyć z niewielkim, ale zawsze wydatkiem. Siedząc przed komputerem, we własnym domu, jest o wiele wygodniej. Taką wirtualną znajomość jest też łatwiej zakończyć. Można po prostu przestać klikać lub rozłączyć się z siecią, bez żadnego uprzedzenia, wytłumaczenia. W tzw. realu jest to raczej niemożliwe. Nie odejdziemy od stolika od tak, choćby nawet rozmowa się nie kleiła. Potrzebujemy mieć jakiś pretekst. Podobnie jest w sypialni. Kiedy coś w seksie nie wychodzi albo po prostu nie było tak, jak oczekiwaliśmy, musimy jeszcze spędzić razem trochę czasu, choćby do rana, bo trochę głupio powiedzieć partnerowi, żeby już sobie poszedł. W cyberprzestrzeni – wystarczy się wylogować.

Cyberseks dla nieśmiałych i leniwych

Współczesne technologie umożliwiające kontakt wirtualny, a tym samym cyberseks, są zbawieniem dla osób nieśmiałych, mających lęk przed płcią odmienną, nie akceptujących własnej orientacji homoseksualnej czy mających nietypowe preferencje seksualne. Dla osób, które same siebie postrzegają jako nieatrakcyjne lub są tak postrzegane przez otoczenie, mają różnego rodzaju kompleksy czy lęki społeczne. Jest też alternatywą dla ludzi, którym niepełnosprawność ruchowa czy umysłowa uniemożliwia bądź utrudnia znalezienie znajomych czy partnera seksualnego w świecie zewnętrznym. Cyberseks coraz częściej uprawiają pary będące w tymczasowej rozłące czy funkcjonujące w związkach na odległość. Dawniej możliwa była jedynie ograniczona czasowo rozmowa przez telefon lub pisanie listów, na które często długo się czekało. Obecnie wysłany mail jest po kilku sekundach u adresata. Dzięki komunikatorom internetowym możemy do woli rozmawiać bez dodatkowych kosztów, a kamerka umożliwia nam zobaczenie bliskiej osoby. Naturalnym jest więc, że tego typu możliwości wykorzystuje się również do kontaktów erotycznych.

Możemy wyróżnić kilka form wirtualnego kontaktu seksualnego:

  • przesyłanie sobie nawzajem zdjęć, na których jesteśmy nadzy, skąpo ubrani, czy w zmysłowych pozycjach, w zależności od tego, co podnieca adresata.
  • rozmowa online, tzw. czat, kiedy osoby piszą do siebie o tym, co aktualnie robią z własnym ciałem, lub w jaki sposób chciałyby zająć się partnerem wirtualnym. Można pisać romantycznie, zmysłowo, a można dosadnie, ze wszystkimi szczegółami, opisując dodatkowo swoje wrażenia.
  • bardziej zaawansowaną wersją czatu jest podłączenie kamerki, aby druga strona mogła jednocześnie obserwować rozmówcę lub pewne części jego ciała. Formą najczęściej stosowaną przez realne pary, chwilowo będące w różnych miastach czy krajach, jest jednoczesna rozmowa na żywo i obraz z kamerki.

Uprawianie seksu przez internet pozwala zachować anonimowość i przełamać nieśmiałość. Mniej mamy oporów, aby udawać kogoś innego czy wcielać się w specyficzne role. Równocześnie nie jesteśmy narażeni na ośmieszenie i nie musimy też dbać o zadowolenie drugiej osoby. W sieci o wiele łatwiej jest znaleźć osobę chętną na seks. Wystarczy wejść na odpowiedni portal, stronę lub na czat o tematyce erotycznej i jest oczywiste, że internautom, których tam spotykamy, chodzi o to samo. W realnym życiu sporo się trzeba natrudzić i często narazić na nieprzyjemne reakcje, zanim trafi się na osobę, która ma ochotę tylko na seks, bez zbędnej otoczki w postaci rozmowy czy randkowania. W internecie możemy też bez problemu znaleźć osobę, która ma podobne do naszych preferencje seksualne. W realnych kontaktach często dochodzi do rozczarowań w tej kwestii. Wirtualny seks to jasno określone zasady. Chodzi tylko i wyłącznie o chwilową przyjemność. Stąd przyjmowanie nicków czy tworzenie avatarów. Zdarza się też, że osoby uprawiające cyberseks postanawiają się spotkać w realu. Jednak najczęściej partner internetowy jest traktowany jako gadżet erotyczny, który wirtualnie pobudza nasze zmysły i doprowadza do osiągnięcia orgazmu. Potem kliknięciem się rozłączmy i wracamy do rzeczywistości.

Seks jak fast-food

Niebezpieczeństwa, z jakimi wiąże się cyberseks, to zubożenie relacji seksualnej, idące w kierunku uprzedmiotowienia partnera seksualnego, traktowanie zachowań seksualnych jako formy zabawy czy spędzania wolnego czasu, jako sposób na łatwo osiągalne zaspokojenie, gdzie nie koniecznie potrzebna jest druga osoba. W konsekwencji osłabia to chęć dążenia do tworzenia i szukania relacji erotycznych i emocjonalnych w realnym życiu. Nie mamy czasu i energii, aby poświecić je drugiej osobie, tylko po to, żeby mieć seks, który w sieci jest jak w fastfoodzie: szybko i na wynos. Ale też – jak w fastfoodzie – na dłuższą metę marnej jakości. Należy pamiętać też o ryzyku uzależnienia od tego rodzaju formy kontaktów erotycznych, które może prowadzić do izolacji emocjonalnej i społecznej.

Dla wielu ludzi w kontakcie seksualnym najważniejsza jest obecność drugiej osoby. Nawet jeśli słyszą i widzą partnera na ekranie, to nie mogą osiągnąć podniecenia, bo nadal przed nimi stoi jedynie komputer, a nie realna postać. W taki sposób częściej reagują kobiety. Dla nich istotnym elementem wpływającym podniecająco jest nastrój, fizyczna bliskość, zapach, pieszczoty czy samo poczucie, że jest się w ramionach mężczyzny. Są osoby, którym brak fizycznej obecności nie przeszkadza w realizacji swojego popędu. Tak z kolei częściej funkcjonują  mężczyźni. Oni są wzrokowcami, więc zdarza się, że obecność drugiej osoby nie jest konieczna do osiągnięcia zaspokojenia seksualnego. Wystarczy obraz.

 

Badania OBOP-u (2007) dotyczące zachowań seksualnych w sieci, ukazują optymistyczną stronę w całym tym wirtualnym zatraceniu. Otóż, choć rozmowy internetowe o seksie wydają się internautom bardzo atrakcyjne, to pogląd na wirtualny seks jest taki, iż nie jest on równie satysfakcjonujący jak seks z rzeczywistym partnerem. Tak uważa 97% (sic!) pytanych.

 

Wniosek z tego płynie taki, że cyberseks jako urozmaicenie – tak, ale jako stała i jedyna forma kontaktu – raczej do rozważenia.