5 najczęstszych obaw przed pierwszym razem

0
66
Rate this post
O pierwszym razie i jego znaczeniu dla naszego dalszego życia seksualnego powiedziano już wszystko. Kładziono nacisk na zabezpieczenie, dobór idealnego partnera, pełną świadomość czynu i wygodne łóżko. Straszono chorobami wenerycznymi, pocieszano, „że wcale nie boli tak bardzo” i uspokajano, że skoro partner nas kocha, to na pewno nie wyśmieje. Pora zmierzyć się efektem ubocznym dobrych rad, czyli obawami, których one wcale nie rozwiały.

Sposobem na opanowanie lęku przed pierwszym razem jest poznanie jak największej liczby prawdopodobnych scenariuszy, które mogą wydarzyć się w trakcie.

Co zrobić, jeżeli zabezpieczenie nie zadziała?

Przygotowaliście się sumiennie, każde przyniosło swoją paczkę super trwałych prezerwatyw, ale co będzie, jeżeli mimo wszystko któraś z nich pęknie lub po prostu się zsunie w kluczowym momencie? Jaka jest szansa na to, że tak się w ogóle stanie i czy oznacza to zajście w ciążę?

Prezerwatywy mają wysoką skuteczność antykoncepcyjną, którą szacuje się na ok. 94%. Ten wynik oznacza, że są bezpieczne, ale nie bezawaryjne. Do uszkodzenia ich powierzchni najczęściej dochodzi z powodu nieprawidłowego przechowywania, zaczepienia o coś twardego, zbyt mocnego naciągnięcia oraz równoczesnego stosowania środków źle wpływających na tworzywo, z którego są zrobione. Jeżeli wyeliminujecie te czynniki, nic złego nie powinno się wydarzyć. Dobranie odpowiedniego rozmiaru prezerwatywy skutecznie zapobiegnie jej zsunięciu. Musicie pamiętać o jednym: producentom bardzo zależy na tym, żeby ze stosowaniem ich produktów nie były związane przykre niespodzianki, dlatego czytajcie uważnie ulotki i bierzcie sobie do serca ich rady. Jeżeli na opakowaniu znajduje się informacja, żeby nie otwierać saszetki zębami, uważać na długie paznokcie, unikać skrajnych temperatur itd. to znaczy, że tak trzeba robić.

W przypadku, kiedy mimo waszych starań jakimś zrządzeniem losu wydarzy się przykra niespodzianka, nie macie innego wyjścia, jak zapisać się na błyskawiczną wizytę u ginekologa. Kobieta ma 72 godziny na połknięcie tzw. „pigułki po”, która uratuje was przed ewentualną ciążą. Pamiętajcie jednak o tym, że nie jest to metoda antykoncepcyjna, tylko ostateczny środek zaradczy w wyjątkowych sytuacjach.

Mówi, że kocha, a jeżeli mimo wszystko mnie wyśmieje?

Pierwsze pytanie, jakie powinniście sobie zadać, brzmi „z jakiego powodu miałby/miałaby to zrobić”? Może problem wcale nie leży w strachu przed reakcją partnera lub partnerki, tylko wiąże się z kompleksami na punkcie waszego ciała? Proponujemy w pierwszej kolejności oswoić się z własną nagością, zanim zabierzecie się za cudzą. Ćwiczenie jest proste i do wykonania w warunkach domowych – należy co najmniej raz dziennie stanąć przed lustrem bez ubrania i przyglądać się dokładnie swojemu ciału. Nie porównywać go do innych (np. zdjęć w internecie) tylko oswajać z takim, jakie jest. Kiedy zażenowanie ustąpi miejsca zadowoleniu, dylemat związany z reakcją partnera również się rozwiąże.

To w końcu boli czy nie boli?

Obydwie opcje są prawdopodobne, dlatego lepiej przyjąć do wiadomości, że ból się pojawi i zaakceptować ten fakt. Przerwanie błony dziewiczej jest mniej bolesne od nabicia porządnego siniaka czy przekłucia uszu. Jego mitologizowanie prowadzi do wytworzenia aury strachu i niedostępności. Lepiej po prostu nie nastawiać się na najczarniejszy scenariusz i powiedzieć partnerowi, że jeżeli poczujesz silny dyskomfort, przerwiecie stosunek.

Jestem mężczyzną i muszę przejąć inicjatywę!

Trudno w takiej sytuacji nie poczuć presji, zwłaszcza jeżeli dla niego to też jest pierwszy raz. Stereotyp kulturowy plus wiele godzin spędzonych na oglądaniu filmów tylko dla dorosłych odcisnęły swoje piętno. Chłopak przejął na siebie całą odpowiedzialność za przebieg zbliżenia. Teraz boi się już wszystkiego, jej bólu, swojego problemu z erekcją lub przeciwnie, przedwczesnego wytrysku. To wszystko powoduje, że pierwszy raz powoli urasta do rangi psychicznego koszmaru. Oczywiście, nie możemy zagwarantować, że wszystko będzie dobrze, ale jak mantrę powtarzamy, że seks to sprawa dwojga ludzi i żadna kwestia z nim związana nie powinna obciążać tylko jednego z partnerów. Proponujemy rozmowę z partnerką i tak zwane wrzucenie na luz. Tak naprawdę wystarczy, że wygodnie się ułożycie i nic wam nie będzie przeszkadzać, a reszta problemów pójdzie w zapomnienie.

A co, jeśli po wszystkim się rozstaniemy?

Takie pytanie najczęściej zadają sobie osoby, które nie są przekonane o zaangażowaniu partnera lub obawiają się, że jeśli seks będzie kiepski, to dojdzie do rozstania. Niestety, nie ma uniwersalnej rady, która pozwoliłaby na przewidzenie „konsekwencji” rozpoczęcia współżycia. Jedyne, co można doradzić, to przede wszystkim kierowanie się własnymi potrzebami. Jeżeli partner nalega mimo waszego oporu lub czujecie, że jego intencje nie są do końca uczciwe, nie decydujcie się na seks. Nieudany pierwszy raz nie jest też równoznaczny z rozstaniem. Zastanówcie się dobrze, czy dla was byłby to wystarczający powód, żeby zostawić osobę, którą kochacie?
Na pocieszenie dodamy, że takie same obawy towarzyszą ludziom, którzy pierwszy seks mają już dawno za sobą.