20 (i więcej) powodów, żeby się całować

0
69
Rate this post
Z miłości, dla zdrowia, z nudów i dla przerwania niezręcznej ciszy… Ale nie tylko. Sprawdź, dlaczego warto się całować!

Pocałunek jest wyrazem czułości, objawem pożądania, wstępem do seksu? Zgoda – spełnia wszystkie te role. Ale to tylko część jego „zadań”. Tak naprawdę to potężne narzędzie natury. Spełnia wiele funkcji, nie tylko związanych z seksem. Na przykład? Proszę bardzo:

  • Zacznijmy od, najstarszego ewolucyjnie, zadania pocałunku: jego funkcji społecznej. Pocałunek jest sposobem na komunikację między ludźmi; na przekazanie drugiej osobie, że jesteśmy do niej pozytywnie nastawieni, całus ma pokazać, że nasze zamiary są pozytywne. Okazujemy w ten sposób nie tylko pożądanie, ale też swoją akceptację i sympatię. Sytuacji, w których całujemy „społecznie” jest sporo: od całusa w policzek na powitanie, do cmoknięcia w czoło młodszej siostry.
  • Całusem także witamy lub żegnamy kogoś, kogo darzymy pozytywnymi emocjami.
  • Całując okazujemy szacunek (przykładem jest np. pocałunek w dłoń czy biskupi pierścień). Pocałunek to sposób na okazanie troski – gdy całujemy stłuczone kolano dziecka.
  • Całusy to wyraz sympatii – gdy obsypujemy nimi z radości przyjaciela.
  • A także przyjęcie kogoś w poczet „naszej” grupy (całujemy się podczas rytuału bruderszaftu).

Granica bliskości

A w relacji kobiety i mężczyzny? Kiedy mężczyzna i kobieta zbliżają się do siebie, ich kontakty fizyczne przechodzą przez pewne etapy. Pierwszym z nich jest dotyk – mężczyzna bierze kobietę za rękę, obejmuje, głaszcze grzbiet dłoni, przytula. Drugim krokiem jest właśnie pocałunek. To przekroczenie granicy między dystansem a intymnością. W pocałunkach ważna jest bowiem ich emocjonalna zawartość, ich znaczenie jest dużo ważniejsza nawet, niż technika. Bo pocałunek to pierwsze „dopuszczenie” partnera do swojej intymności. Dlatego psychologowie podkreślają, że zanim dojdzie do pocałunku powinniśmy się już trochę znać, być ze sobą w jakiejś relacji. Tę barierę dobrze jest przekraczać powoli. Szczególnie, że wiele osób wręcz uważa, że zgoda na pocałunek „z językiem”, oznacza także automatycznie zgodę na seks.

Misja: całusy dla zdrowia

Warto się całować, bo to bardzo zdrowe! Dosłownie.

  • Po pierwsze: kiedy się całujemy, dochodzi do wymiany śliny między partnerami: a obca ślina to także obce wirusy, bakterie, i obce białko. Stanowią one istny poligon doświadczalny dla naszego układu immunologicznego: dostaje on dużą dawkę substancji, na których może poćwiczyć obronę organizmu. W efekcie zaczyna produkować specjalne komórki, walczące z „intruzami” i dzięki temu skuteczniej walczy ze szkodliwymi drobnoustrojami.
  • Po drugie: nasze ślinianki wytwarzają większą niż zwykle ilość śliny. A ślina „przemywa” jamę ustną, wypłukuje i zmniejsza ilość występujących w niej bakterii (połykane, giną w kwasie solnym żołądka). To zdrowe dla zębów, bo chroni je przed próchnicą.
  • Po trzecie: pocałunki to swoisty miłosny „aerobic”. Kiedy się całujemy, pracują nie tylko mięśnie wkoło ust: podczas całowania pracuje aż 38 mięśni twarzy. Dodatkowy plus – ta aktywność doskonale robi naszej skórze. Podnosi się też nieco temperatura ciała, a więc przyspiesza także przemiana materii. Amerykanie nawet obliczyli, że często powtarzane namiętne pocałunki wydłużają życie średnio o pięć lat.

Całowanie dobre na humor…

Pocałunki poprawiają nastrój. I to nie tylko dlatego, że robimy coś, co lubimy – choć to także ważne. Podczas całowania organizm produkuje endorfiny. Ich wysoki poziom we krwi sprawia, że świat bardziej nam się podoba, a my czujemy się szczęśliwsi. Pocałunki nas też odprężają i uspokajają. Czemu? Bo całowanie sprawia, że w organizmie obniża się poziom hormonu stresu, kortyzolu. Naukowy stwierdzili także, że kiedy całujemy się namiętnie u długo, nasz mózg przełącza się w tryb alfa – czyli typowy dla głębokiego relaksu lub medytacji. Jednak dla jego osiągnięcia nie wystarczy kilka przelotnych całusów – to musi być prawdziwy pocałunkowi seans!

…i oczywiście na seks

Podczas całowania rośnie we krwi poziom hormonu, zwanego DHEA związanego min. z  apetytem na seks i zdolnością do orgazmów. To on sprawia, że pożądamy osoby, z którą się całujemy, że chcemy być z nią bliżej, i bliżej i bliżej… Twardnieją nam sutki, krew napływa do narządów płciowych, ciało kobiety intensywnie zwilża pochwę, mężczyzny – reaguje erekcją. Dzięki całowaniu się i wzmożonej produkcji DHEA bardziej się też kochamy – już nie tylko erotycznie. To za pomocą tego hormonu przywiązujemy się do ukochanego – a dokładnie do jego smaku, zapachu i dotyku. Pocałunki pozwalają nam też uwierzyć, że tylko ten, żaden inny… zawdzięczamy to faktowi, że już na samą myśl o dotyku ust kochanka organizm zaczyna produkować hormon, zwany oksytocyną. A kiedy dochodzi do zetknięcia warg w mózgu dochodzi do oksytocynowego „wyładowania” – czegoś w rodzaju pocałunkowego orgazmu: pobudzany jest system nerwowy w całym ciele.

Zanalizuj jego kod genetyczny

Kolejna misja pocałunku: zbadanie, czy mamy do czynienia z osobą, z którą możemy mieć zdrowe potomstwo. „Badanie” polega na analizie chemicznego składu śliny partnera. Oczywiście nasz organizm robi to nieświadomie. Na języku znajdują się tysiące receptorów, które odbierają najróżniejsze bodźce. Smak ust kochanka to tylko jeden rodzaj bodźca. Inny – to informacja o… kodzie genetycznym, w jaki wyposażyła go natura. Całując, rozszyfrowujemy gen o nazwie MHC (Major Histocombatibility Complex), czyli główny gen zgodności tkankowej. Im bardziej zestaw MHC partnera różni się od naszego, tym atrakcyjniejszy się on nam wyda, bo wymieszanie dwóch różnych zestawów umożliwia stworzenie nowego, wolnego od ryzyka genetycznych chorób u potomstwa. Pozawala też spłodzić dziecko o silnym układzie odpornościowym – naukowcy nazywają to „efektem mieszańca”: im lepiej wymieszane geny, tym bardziej niepowtarzalny efekt i tym większa odporność na istniejące zagrożenia.

Dlatego jedyne, co nam pozostaje to całować się jak najwięcej!