10 przykazań randkowania w sieci

0
80
Rate this post
Szukasz miłości w sieci i nie wiesz co zrobić, żeby na twój profil trafiali dokładnie tacy mężczyźni jakich szukasz? Jak rozpoznać żonatego mężczyznę, który szuka przygodnego seksu? Zanim zaczniesz randkować w sieci, przeczytaj nasz poradnik!

Świat się zmienia – kiedyś poznawaliśmy przyszłych partnerów na studiach, w pracy czy w gronie znajomych. Dziś pojawił się potężny sojusznik samotnych: Internet. Dzięki niemu „polowanie” na miłość stało się dużo łatwiejsze, a przed spragnionymi życia we dwójkę otworzyły się nowe możliwości. Ale też na nieostrożnych i naiwnych czyhają nowe pułapki. Jeśli chcesz skorzystać z jego dobrodziejstw, bez narażania się na niebezpieczeństwa, skorzystaj z naszego poradnika. Oto dekalog randkowania w sieci, czyli co trzeba wiedzieć, żeby znaleźć miłość i w trakcie dobrze się bawić.

Po pierwsze- dobrze wybierz portal

Zanim założysz konto na jakimkolwiek serwisie randkowym, przyjrzyj się jak on działa:

  • Czy można dowolnie oglądać profile zarejestrowanych użytkowników?
  • Czy można ściągać prezentowane przez nich zdjęcia?
  • Czy ludzie opisują siebie w dwóch, trzech zdaniach, bo szablon strony nie pozwala na więcej?
  • Czy jest moderator, który pilnuje porządku?

To wszystko wbrew pozorom jest bardzo ważne. Wiele portali po prostu zapewnia nam pewną przestrzeń, w której możemy się „wystawić” – i tyle. O bezpieczeństwo już nie dba nikt. Tymczasem twoje zdjęcia powinny być zabezpieczone, by nikt nie mógł ich ściągnąć, a potem wykorzystać. Bezpieczniej jest też, kiedy możesz określić, kto zobaczy twój profil – czy każdy, czy tylko grupa ludzi o kreślonych przez ciebie kryteriach (np. w odpowiednim wieku czy z danego regionu kraju). To zawęża grono potencjalnych kandydatów – ale nie szkodzi, sprecyzowanie kryteriów zdejmuje z ciebie ciężar pierwszej selekcji.

Po drugie – przeczytaj treści kilkunastu ogłoszeń

Niektóre portale pomagają ludziom znaleźć drugą połówkę, ale nie po to, by razem iść przez życie, ale by miło spędzić mały jego fragment. Jeśli nie jesteś zainteresowana znajomością, opartą na seksie lub nie chcesz się oganiać od jednoznacznych propozycji – unikaj miejsc w sieci, gdzie może cię to spotkać.

Po trzecie – za dobrą usługę warto zapłacić

To, że w sieci wszystko jest za darmo, to mit. Sieć to często sposób na sprzedaż usług. Większość serwisów randkowych pobiera pieniądze za członkostwo. Zwróć uwagę, że zapraszając cię do swojego grona, proponują ci otwarcie profilu za darmo. I rzeczywiście – stworzenie profilu nic nie kosztuje. Tyle tylko, że nie możesz nic z nim zrobić, dopóki nie wykupisz specjalnego rodzaju członkostwa – bez tego nie możesz ani obejrzeć zdjęć innych użytkowników, ani np. odpisać na wiadomość, którą dostaniesz. Ale za pośrednictwo w znalezieniu miłości warto zapłacić. Co więcej – nawet lepiej jest zdecydować się na członkostwo w portalu, który żąda za swoją pomoc np. 30 zł miesięcznie, niż kilkunaście. Dlaczego? To pierwszy element selekcji: jeśli ktoś decyduje się zapłacić kilkadziesiąt albo i ponad 100 zł miesięcznie, to znaczy, że jest naprawdę poważnie zainteresowany znalezieniem partnera, a nie tylko szuka darmowej rozrywki. No i można przypuszczać, że pracuje, skoro stać go na taką opłatę – a przecież nie szukasz kogoś, kto chce się oddać pod twoją „finansową opiekę”.

Po czwarte – stwórz profil ze zdjęciem

Profil bez zdjęcia raczej nie wzbudzi niczyjego zainteresowania. Faceci to wzrokowcy, ale i kobiety chcą wiedzieć, z kim mają do czynienia. Zdjęcie powinno pokazywać twoją buzię z miłą miną, uśmiechem itp. – ma zachęcać! Nawet, jeśli tobie się wydaje, że ładnie wyglądasz na fotce z naburmuszonym wyrazem twarzy – z nią raczej nie odniesiesz sukcesu. Ludzie instynktownie szukają kogoś, kto rozjaśni ich codzienność, a nie ją skomplikuje. Jeśli twój profil jest bez zdjęcia, raczej nikt się do ciebie nie odezwie – chyba że napiszesz: „panowie szukam seksu i to w każdej ilości”. Wtedy zaryzykują…  A kiedy ty do kogoś napiszesz, odpowie ci około dziesięciu procent mężczyzn. Reszta poczeka na zaczepkę kogoś, kogo widać.

Po piąte – szczerze siebie opisz

Nie ma sensu kłamać czy „sprzedawać” się lepiej. Prawda i tak prędzej czy późnej wyjdzie na jaw. Statystycznie kobiety mają tendencje do odejmowania sobie lat i kilogramów oraz do zamieszczania zdjęć sprzed kilku sezonów. Pewnie mają nadzieję, że jak on już „połknie haczyk” podczas mailowego flirtu, potem wybaczy małe kłamstewko. Otóż, niekoniecznie. Większość mężczyzn rezygnuje, orientując się, że padli ofiarą oszustwa, nawet tak niewielkiego – nie chcą partnerki, która już w pierwszych chwilach znajomości ich okłamała. Poza tym dla nich naprawdę jest ważne, by kobieta podobała się im fizycznie. Jeśli się nie spodoba – raczej może nie liczyć na nic (oprócz seksu, jeśli się zgodzi).

Po szóste – napisz jasno, czego szukasz

Twój opis powinien być zabawny, wesoły, dowcipny i… niezbyt rozwlekły. Nikomu nie będzie się chciało go czytać, jeśli będzie bardzo długi – taki opis zniechęci na pierwszy rzut oka i potencjalny kandydat nie przeczyta nawet pierwszej linijki. Napisz w kilku zdaniach, jaka jesteś, co lubisz i czego szukasz. Możesz opisać jakąś zabawną historyjkę, zamieścić jakiś ładny cytat itp. Ale uwaga: bez zbytniego melodramatyzmu! Mężczyźni nie rozumieją emocjonalności kobiet, traktując ją jako przesadną. Nie wylewaj całego serca, nie opowiadaj o najskrytszych sekretach. To zarezerwuj dla kogoś, kogo naprawdę będziesz chciała poznać. Szukasz miłości? Napisz to jasno w swoim profilu, niech nikt nie ma wątpliwości, że luźny związek i seks bez zobowiązań cię nie interesują. Możesz też dodać, że nie pomagasz zdradzać żon, jeśli nie chcesz propozycji od żonatych facetów. To ważne, bo Internet jest miejscem, gdzie o takie propozycje, niestety, najłatwiej – można zaproponować kobiecie seks bez patrzenia jej w oczy, a odmowa nie boli – więc faceci często z tego korzystają.

Po siódme – uważaj na siebie

Tego pewnie nie trzeba już mówić, ale lepiej przypomnieć – nikomu nie podawaj nazwiska i adresu. Dobrze jest założyć specjalną skrzynkę mailową na jakimś darmowym portalu, przeznaczoną wyłącznie do korespondencji z gośćmi z twojego randkowego profilu. Koniecznie też kup jakiś telefoniczny starter prepaid i tego numeru używaj do dzwonienia czy pisania smsów – dopóki kogoś na tyle dobrze nie sprawdzisz i nie poznasz, że będziesz chciała dać mu swój „prawdziwy” numer. Nie chodzi o to, że każdy musi być zaraz psychopatą czy stręczycielem, ale przecież może się zdarzyć, że ty jednak zrezygnujesz ze znajomości, a mężczyzna nie będzie chciał uznać twojego „nie” i jednak będzie przez jakiś czas cię nękał. Lepiej jest w takiej sytuacji po prostu zmienić numer.

Po ósme – na początku działaj ostrożnie

Pierwsze randki planuj na neutralnym gruncie. Najlepie jw kawiarni w środku miasta, między ludźmi. Taki schemat powinien obowiązywać przynajmniej przez miesiąc. Z zaproszeniem do siebie, odwiedzinami u niego czy podaniem adresu poczekaj, aż się już trochę poznacie. I nie spiesz się z zakochiwaniem. Wiadomo, że tęsknisz za miłością, ale pośpiech jest dobry tylko przy łapaniu pcheł. Teraz masz czas przyjrzeć się mu i go ocenić – a w razie czego szukać dalej, a nawet brać nogi za pas. Kiedy się zakochasz, będzie już za późno i będziesz „skazana” na jego wady. Uważaj też na osoby, które twierdzą, że komputer mają tylko w pracy, a w domu już nie – dlatego kontaktują się z tobą tylko kiedy są w firmie. To najprawdopodobniej ktoś, kto ma żonę lub męża, niczego niepodejrzewającego i niewiedzącego o „poszukiwaniach” partnera. Już lepiej, żeby potencjalny ukochany nie miał czasu w ciągu dnia, bo ciężko pracuje, za to dysponował wolnymi popołudniami i wieczorami, tylko dla ciebie.

Po dziewiąte – staraj się sprawnie przenieść znajomość z sieci do realu

I tego samego oczekuj od partnera. Ktoś, kto przeciąga etap mailowania, zamiast na kawę zaprasza cię na gadu gadu i woli całymi miesiącami klikać, zamiast normalnie porozmawiać – raczej nie rokuje zbyt dobrze. To albo osoba niezainteresowana znajomością, albo ktoś, kto ma poważny problem w nawiązywaniu kontaktów. Uważaj na syndrom pielęgniarki: nie ulegaj pokusie „resocjalizacji” kogoś z problemem! Szukaj raczej partnera, który ma coś, za co można go cenić, a nie kłopoty do rozwiązania.

I ostatnie, dziesiąte – nie zniechęcaj się!

Większość z nas oczekuje, że znalezienie drugiej połówki będzie łatwe. Że osoba, z którą wymieniliśmy kilka fajnych maili i z którą dobrze rozmawiało się przez telefon będzie właśnie Tą Jedyną. Tymczasem po spotkaniu okazuje się, że chemii nie ma. Że miło się gadało, ale jakoś motyle w brzuchu nie chcą się obudzić. Dużo szczęścia mają ci, którym się udało spotkać miłość za pierwszym czy nawet piątym razem. Większość musi szukać dłużej. Nic dziwnego. Pomyśl: ile osób musiałaś poznać w życiu, zanim spotkałaś jednego ze swoich chłopaków? Podobnie jest z szukaniem miłości przez Internet: trzeba będzie pocałować całe stado żab, zanim jedna zmieni się w księcia. Ale jeśli się nie poddasz, znajdziesz – bo świat należy do wytrwałych.