Każdy z nas jest inny, ma inne upodobania i preferencje. Jest jednak kilka złotych, uniwersalnych zasad, których warto przestrzegać podczas pierwszej wspólnej nocy. Nieważne, czy miłość spadła na nas z nienacka, czy nadciągała powoli – w obu przypadkach prędzej czy później wylądujemy razem w sypialni. I tylko od nas zależy, czy ten wieczór będzie pamiętnym, pełnym erotyki momentem, który zapisze się we wspomnieniach złotymi zgłoskami; czy katastrofą, o której będziemy woleli jak najszybciej zapomnieć. Oto lista zasad:
U niego? Why not! Ale trzeba go uprzedzić
U ciebie czy u mnie? To podstawowe pytanie, ale trudna odpowiedź. Z jednej strony we własnym domu każdy czuje się najbezpieczniej, wiemy, gdzie co leży, mamy własny ręcznik i mydło, które nie uczula i w ogóle czujemy, że panujemy nad sytuacją. Ale z drugiej strony, jako gospodarz to my odpowiadamy za proponowanie herbaty, znalezienie korkociągu, błysk kieliszków do wina – a po wszystkim za pranie pościeli. No i jeśli w środku nocy przyjdzie nam ochota, by jednak zasnąć w pojedynkę, trzeba będzie znosić obecność obcej w końcu osoby, lub poprosić gościa, by wyszedł – a to trudne i niewdzięczne zadanie. Niestety, na pytanie „u ciebie czy u mnie” musimy odpowiedzieć sobie sami, słuchając swego serca i intuicji. Pamiętaj tylko o jednym: światło świec, przyjemne kadzidło i świeża pościel lepiej podkręcają erotyczną atmosferę, niż kłębki kurzu po kątach, piętrzące się sterty prania i zaduch. Dlatego, jeżeli podejrzewasz, że twój partner jest na bakier ze sprzątaniem i estetyką albo zaproś go do siebie, albo po prostu powiedz, czego się spodziewasz po miejscu, w którym będziesz uprawiać seks. Zdanie „najmilej jest, gdy przy świecach w świeżutkiej pościeli można posłuchać nastrojowej muzyki” czy „wiesz, lubię wino, świece i przytulny nastrój” powinno partnera lub partnerkę zdopingować.
Antykoncepcja? Yes! I to obustronna
Kobiety lubią odpowiedzialnych mężczyzn – ta cecha dobrze rokuje na przyszłość. Dlatego pan, który przygotuje odpowiednie zabezpieczenie, od razu w oczach partnerki zapunktuje. Najlepiej, jeśli prezerwatywy są przygotowane gdzieś pod ręką, by można było sięgnąć po nie dyskretnie i szybko, kiedy przyjdzie pora. Na wypadek, gdyby on jednak nie pomyślał o antykoncepcji – ona powinna mieć w torebce rezerwowy kondom. Taka sytuacja trochę gorzej świadczy o mężczyźnie, ale sprawia, że kobieta w oczach partnera wygląda na osobę świadomą, zapobiegliwą i… no właśnie, odpowiedzialną. I pamiętajmy: nieprawdą jest, że posiadanie prezerwatywy jest jak deklaracja „wiedziałem, że dziś się uda”. Jest raczej stwierdzeniem „dbam o zdrowie, twoje i swoje”.
Wino? Yes! Ale z umiarem
Wiadomo, że wino w ilości jednego czy dwóch kieliszków dobrze robi i nastrojowi, i ochocie na seks. Rozluźnia, pozwala się rozmarzyć, sprawia, że nasze bariery stają się łatwiejsze do przekroczenia. Dlatego czasem warto, by podczas pierwszej nocy było naszym towarzyszem. Ale uwaga: dwa kieliszki wina to maksymalna ilość, zarówno dla niej jak i dla niego. Dla niego – wiadomo: kiedy poziom alkoholu we krwi rośnie, rośnie też pożądanie, ale maleją możliwości. Kiedy mężczyzna wypije za dużo, może mieć problem z erekcją. A nawet, jeśli mechanizm zadziała, mogą się pojawić problemy z dojściem do orgazmu. I będzie wstyd… U kobiet podobnie: orgazm może się okazać nieosiągalny, gdy wypiją za dużo. Poza tym we wspomnieniach lepiej zachować każdy szczegół, zamiast czegoś w rodzaju „było fajnie, choć niewiele pamiętam”. Nadużycie alkoholu podczas pierwszej „poważnej” randki jest też oznaką braku stylu i jest w złym tonie. No i może się kiepsko odbić na myśleniu o antykoncepcji…
Entuzjazm? Yes! Lecz w małej dawce
Oboje od jakiegoś czasu nie mogliście się tej chwili doczekać. Oboje macie wielką ochotę na seks. Wasze pocałunki były już naprawdę gorące! Ale mimo to, rozbierając się, unikajcie nadmiernego ukierunkowania „azymut: narządy płciowe!”. Choć w wielu filmach porno kobieta zrywa z siebie ubranie i natychmiast zabiera się za penisa swojego partnera – albo mężczyzna, zanim jeszcze zdejmie z siebie ubranie, zagłębia się cały między udami kobiety – to takie sceny dobrze wypadają właśnie w filmach porno. W prawdziwym życiu chcemy być dla drugiej strony ważni CALI, a nie tylko nasze organy płciowe! Nie chodzi o to, by coś udawać lub bawić się w pruderię, ale raczej, by zachować mądry umiar. Jeśli mężczyzna skupi się wyłącznie na łechtaczce i pochwie kobiety, tylko w nią będzie się wpatrywał, tylko nią interesował i zajmował – partnerka raczej nie poczuje się kochana, chciana i akceptowana. Poczuje się raczej jako zbędny dodatek do sromu. Natomiast jeśli kobieta natychmiast zacznie raczyć mężczyznę wyuzdanym seksem oralnym w wymyślny sposób pieszcząc jego jądra – on będzie zachwycony, ale może też tak odpłynąć, że zapomni o istnieniu kobiety.
Erotyczne zabawki? No! Jeszcze na to za wcześnie
Być może większości z nas nie trzeba tego tłumaczyć, ale zawsze warto uprzedzić: podczas pierwszej nocy seks powinien być raczej… bardziej tradycyjny. Więcej całowania, pieszczot i zwykłej penetracji, niż wyuzdanych zabaw rodem z YouPorna. Kajdanki, pejcz, analne wibratory, ostre filmy porno i inne super pieprzne zabawki lepiej jest zostawić na czas, kiedy już się trochę poznamy, będziemy sobie ufać, czuć się bezpiecznie – i będziemy mieć pewność, że druga strona jest tak jak i my gotowa na poszerzanie granic swojego seksualnego doświadczenia. Podczas pierwszej nocy możemy wystraszyć partnera. Tym bardziej, że dla większości ludzi pierwsza noc jest i tak stresująca, i naładowana napięciem. Tym łatwiej jest drugą stronę zranić, odstraszyć czy zniechęcić.
Szybki numerek? No! A przynajmniej nie tylko
Zdarza się, że na początku jesteśmy tak na siebie napaleni, że stosunek jest burzliwy, pełen żądzy i… bardzo krótki. Bo nie „donieśliśmy” pożądania do sypialni i stało się, co miało się stać, np. w korytarzu. Potem często obydwoje odczuwają niedosyt, a jeśli to facet skończył zanim zaczął to może być mu głupio. Dlatego zachęcamy, aby zrobić to po raz drugi. Nie musi to być zaraz drugi stosunek (choć wielu byłoby miło). Tu trzeba delikatnie wybadać oczekiwania drugiej strony i zaproponować jej to, na co ma ochotę. Bo może chce być tylko dopieszczona do orgazmu. Albo przytulona i ukołysana do snu. Ale może chce zjeść kolację przy świecach lub obejrzeć jakiś „babski” film, przytulając się na kanapie – a potem jednak się jeszcze pokochać. Jeśli pierwsza noc nie ma się okazać ostatnią, szybki numerek jako jedyna pozycja w menu na wieczór nie wchodzi w rachubę.
Rozmowa? Yes! Ale krytyka NO!
Kiedy partner słucha, co mówimy, pamięta nasze słowa i w dodatku interesuje się naszą wypowiedzią (np. zadając pytania „na temat”) czujemy się ważni, akceptowani i traktowani jako człowiek, osoba – a nie erotyczna zabawka. To ważne, bo jak wiadomo, seks najlepiej się udaje w atmosferze poczucia bezpieczeństwa i akceptacji. Natomiast erotyczne początku nie lubią krytyki. W pierwszym okresie bardzo zależy nam na tym, by dobrze wypaść, jesteśmy mocno stremowani i słowo nieopatrznej krytyki może dosłownie zmiażdżyć naszą pewność siebie. Dlatego unikajmy wytykania błędów drugiej stronie. A jeśli już koniecznie musimy coś skrytykować, bo nam mocno nie pasuje, zróbmy to w sposób konstruktywny. Zamiast powiedzieć „nie mogę uwierzyć, że zaprosiłeś mnie w ten bałagan” lepiej jest szepnąć mu do ucha „kochanie, uwielbiam, jak mężczyzna dla mnie sprząta. To mnie niesłychanie podnieca”. Zgadnij, co będzie robił przez dwa dni przed twoją kolejną wizytą?